piątek, 11 maja 2018

W lasach Gór Bardzkich.
Kłodzka Góra.

Mglisty poranek. 
Kręta, wąska szosa prowadzi pośród bardzkich lasów w kierunku Przełęczy Kłodzkiej.
Mgła utrudnia widoczność; gęstnieje złośliwie na zakrętach drogi.

Sama przełęcz jest bardzo dobrze oznaczona.
Jadąc od strony Lasek, w kierunku Kłodzka, spodziewajmy się parkingu na przełęczy, po prawej stronie.
W lewo odbiega szosa w kierunku Kolonii- Gaj, jak również szlak niebieski na szczyt Ptasznika i ku Jaskini Radochowskiej.
Atrakcje Gór Złotych, graniczących z Górami Bardzkimi.
 


Drewniane ogrodzenie, wiata turystyczna i charakterystyczny dwurogi szlakowskaz.
Niebieska tablica informująca o wjeździe na teren powiatu kłodzkiego.




 



Na rozjeżdżonym, błotnistym parkingu sporo miejsca.
Cała trasa na Kłodzką Górę, to wspaniały, regenerujący spacer po lesie.
Przy okazji zdobywamy kilka innych szczytów Gór Bardzkich,
łącznie z najwyższym, czyli Szeroką Górą- dziwnym trafem nie uznaną za godną bycia szczytem koronnym.
Kolejny z kilku paradoksów pośród klejnotów wybranych przez Klub Zdobywców.
Do korony zaliczono po prostu szczyty, wg. upodobań twórców klubu.

Ciężko przyjąć teorię, że wybierano pagóry o lepszych walorach widokowych- bo tak Kłodzka, jak i Szeroka Góra, są równie widokowe. ;) Całkowicie zalesione. :)



Błotne koleiny będą nam towarzyszyć na przeważającej długości szlaku. No tylko zbocza, którymi najszybciej zdobywamy wysokość, są najsuchsze.



Krótki odcinek po ,,płaskim'', doprowadza do ścieżki po prawej stronie, która zdecydowanie pnie się stromym zboczem pod górę.
Przepiękne, wysokie buki o srebrniejących pniach, szumią nam nad głowami.




Jaśniuchna zieleń młodych listków jeszcze nie jest dominującym akcentem w lesie.
Więcej brązów i szarości. Zima długo trzymała władzę w tamtym roku, gdy zachciało się nam odwiedzić Kłodzką Górę.('2017)
Zupełnie odmiennie niż w obecnym.
Na majówkę było jeszcze sporo białych płacht śniegu.
A w tym roku mamy praktycznie lato wiosną. ;)




Uparta mgła nie odpuszcza.
Na parkingu zdawało się, że już jej nie ma.
Im wyżej się ,,wspinamy'', tym siwych oparów więcej.
Szlak na szczęście był niedawno odnawiany, toteż biało-niebieskie znaki są doskonale widoczne.
Z tego co poczytałam przed wyprawą, wielu przedeptujących szlak przed nami, miało problemy i często gubiło drogę.







Zbocze po którym wchodzimy należy do Podzameckiej Kopy, a jej kulminacja oznaczona jest żółtą tabliczką, przybitą do buka.
Prawdę mówiąc- ciężko zauważyć jakąś kulminację, bo szczyty są łagodne, rozłożyste i całkowicie okryte płaszczem lasu.




Z Kopy Podzameckiej obniżamy się pod parasole gałęzi i brniemy przez głębokie, brunatne błota.









Ślady ciągnika towarzyszą nam aż do Przełęczy Podzameckiej.
A ta jest niższa zaledwie o 20 m. od Kopy.

Za przełęczą ciemna droga rozwidla się. 





Szlak biegnie prawą odnogą. Ale w rzeczywistości którą byśmy nie poszli będzie dobrze, bo i tak niebieski szlak wkrótce odbija w lewo w las i przecinając go dobije do ,,lewego'' traktu.
Trzeba uważać, bo od drogi, którą idziemy, wąska ścieżynka wkrótce odskoczy w lewo i wspinać się będzie zboczem pośród zarośli.

Zagadani mogą przeoczyć.





Przecinamy kolejną drogę i nadal pod górę, pilnując niebieskich oznaczeń, wchodzimy na przyjemny odcinek, przypominający ciemny tunel. Gałęzie niewysokich na tym odcinku- świerków, tworzą coś niby- sklepienie nad głowami.






Mgła zapewnia wyjątkowy nastrój.
Słabo jeszcze pokryte liściem drzewa, wtapiają rozczochrane gałęzie w białe opary. Tajemniczy las zasysa i wciąga.
Wkrótce staniemy na kolejnym ze szczytów- Grodzisku.









Uważni dostrzegą w tym miejscu zabytkowe, kamienne słupy, z wyrytymi inskrypcjami.
Pierwsza (CVC/N/1755) oznacza prawdopodobnie granice terenów właścicieli wsi Podzamek. (jeszcze z XVIII w.)
Druga inskrypcja (TAC 1755) informuje o terenach jakie należały do opactwa, konkretnie do opata kamienieckiego Tobiasza Stusche
(Tobias Abbas Camenzensis).

Z Grodziska przy dobrej pogodzie są jako takie, dość okrojone widoki na okolice Zalewu Paczkowskiego.
Za zalewem wiatraki farmy ,,Lipniki''.
My we mgle, widzimy zaledwie najbliższe zarośla, usłane zeszłorocznym, suchym listowiem.




Z Grodziska obniżamy się nieznacznie, a następnie wznosimy, 
aby w niedługim czasie, minąwszy świerkowy młodnik, stanąć na Jeleniej Kopie.




Trawiasty szczyt, okolony ściankami drzew- jest bardzo przyjemnym zakątkiem na odpoczynek.
Tablicę z imieniem, dostrzegamy nie od razu.
Kryje się pod świerkową gałęzią.
Jelenia Kopa jest zwornikiem. Krzyżują się tu trzy drogi: ta którą doszliśmy, dalsza w kierunku Kłodzkiej Góry i kolejna biegnąca ramieniem bocznym w kierunku Borówczyska.





Z Jeleniej Kopy malowniczą, zieloną polaną obniżamy się w kierunku Przełęczy Trzy Granice.
Wysoki świerk położył się w poprzek drogi. Trzeba trochę poskakać... ;)








Do przełęczy dobiega szeroka trawiasta ścieżyna.
Skręcamy w prawo, omijając ogrodzony młodnik.
Droga przyjemna, porosła wysoką trawą, prowadzi do kolejnego rozwidlenia.





Oznakowanie kieruje w lewą odnogę, leciutko pod górę.
I już po chwili stajemy pośród lasu, na obniżeniu pomiędzy najwyższym, a koronnym szczytem.
Znajduje się tam skrzyżowanie szlaków i drewniany, wysoki szlakowskaz... Tyle, że my go nie widzimy. ;)
Mgła skutecznie pełni swoją rolę.
Ale na rozwidleniu stoi grupka turystów, których rozmowę słychać z naszego położenia.
Zanim tam pójdziemy, dostrzegamy po lewej stronie, przybitą do buka żółtą tabliczkę kierującą ku najwyższej w Górach Bardzkich- Szerokiej Górze.







Być tak blisko i pominąć, choć nie jest koronnym, byłoby grzechem po prostu... ;) Więc brykamy  w nadawanym kierunku, lekko pod górę, w szarość mgły.





Mgła gęstnieje tak, że gdy tylko oddalimy się za bardzo od siebie, gubimy się z oczu.
Łatwo się poplątać w takich warunkach, choć ścieżka jest ewidentna. Zejście choćby metr na bok, sprawia, że orientacja ,,upada i leży jak długa''.
Na szczyt Szerokiej Góry nie jest daleko.
A jak po drodze nie mijaliśmy kompletnie nikogo, tak na szczycie spotykamy kilka osób.
Nawet ktoś pyta, czy wiemy gdzie ta Kłodzka Góra.
Gdyby nie to, że na rozwidleniu słyszeliśmy głosy, też byśmy nie wiedzieli; a tak możemy i komuś przekazać te minimalną, za to ułatwiającą wiele- wiedzę.
Szeroka Góra wielokrotnie mierzona, długo nie mogła doczekać się wiarygodnej oceny swej wysokości.




Na tabliczce pod którą stoimy, informacja- 747 m.n.p.m.
Z tego co widać było na zdjęciach innych dreptaczy, była tam również tablica informująca o wysokości 770 m.n.p.m.

Na rozwidleniu w lesie- tablica świadczy o wysokości 767 m. i taką wysokość przyjmujemy, z racji faktu, że jest to najnowsza tablica, która bardzo ułatwia poszukiwania.
Czytając starsze relacje, można się dowiedzieć jak to kiedyś szczytu Szerokiej trzeba było szukać ,,na czuja''.

Kilka ,,tajemniczych'' zdjęć i schodzimy tak samo jak podchodziliśmy, by na rozwidleniu odbić w prawo, tam gdzie już teraz nie słychać żadnych głosów. ;)




Szlakowskaz informuje o dalszym przebiegu niebieskiego szlaku, w kierunku Barda.
Znajduje się tam Źródełko Marii, zwane również Studzienką Marii.
Wodzie wytryskującej w tym miejscu przypisuje się cudowne właściwości. Źródełko było znane już ponad 300 lat temu.




A murowany domek- kapliczka, postawiony ponad źródełkiem, pochodzi z 1893 roku.
Jak wygląda dzisiaj- można wstępnie obejrzeć na zdjęciach w internecie.

Żółty szlak prowadzi od Góry Szerokiej, przez Kłodzką Górę w kierunku Kłodzka.
10-15 minut i zdobywamy szczyt koronny.






Ścieżka szlaku przebiega troszeczkę z boku i szczególnie przy ograniczonej widoczności, albo zagadawszy się nadmiernie, trzeba uważać, aby nie minąć celu. ;)
Takie coś a'la Skopiec z Gór Kaczawskich (opis tutaj)

- mały myk od szlaku głównego, krótką ścieżynką w prawo, na polankę na której stoi metalowy słup z nazwą szczytu, opatrzony skrzyneczką.
Na Skopcu było choć kilka kamieni, dość niewygodnych co prawda. A na Kłodzkiej nie ma nic, poza udeptaną ziemią, okoloną opadłymi liśćmi i gałązkami. Za to oba szczyty, typowo lesiste, nie oferują żadnych widoków. Jednak trasę wspominam bardzo ciepło.

Wcale nie zmęczeni, wracamy tą samą drogą, do rozwidlenia, następnie przez Przełęcz Trzy Granice, poszczególne szczyty, aż do parkingu na Przełęczy Kłodzkiej. 







Im niżej tym mgły coraz mniej, aż w końcu znika całkowicie.

Idealny szlak aby wypocząć i zregenerować siły.
Chciałabym tam wrócić w ciepłe, słoneczne dni, aby docenić piękno otaczającego lasu i poczuć zapach nagrzanych, leśnych polan.





Niemniej jednak, klimatycznego wypadu pośród mgieł nie zapomnę nigdy i wyjątkowego nastroju jaki zaplątał nas wtedy pomiędzy drzewami.
Jeśli dla kogoś szczyty to nie tylko rozległe widoki, ale i oddychanie przyrodą, będzie zadowolony z pobytu w bardzkich lasach.
Ze swej strony polecamy z całego serca! <3