czwartek, 13 stycznia 2022

Dolina Młynicka i Furkotna; czyli szlak przez Bystrą Ławkę...

 

Ta wyprawa, pozostanie dla nas na zawsze powodem do dumy.


Może nawet bardziej niż wejście na Rysy.
I trasa ciekawsza i mimo długości nie tylko nie nużąca, lecz fascynująca.
Widoki przepiękne, różnorodność trudności po drodze- wszystko to stawia ów szlak w czołówce i sprawia, że dopóki pamięć nie zacznie płatać figli, będziemy go wspominać ze wzruszeniem.
I jeszcze jedno... Choć już to chyba kiedyś napisałam, powtórzę się.
Nie odkładajcie trudniejszych szlaków na potem. Nie słuchajcie że trzeba zrobić wszystkie najłatwiejsze, zanim się ruszy na coś poważniejszego.
Bo nagle może się okazać, że żadnego ,,potem'', już nie będzie.
Może nagle opuści kondycja, zdrowie, siły... I w rzeczywistości, w najlepszym razie, to właśnie na koniec zostanie czas na zrobienie tych najłatwiejszych. Bo na najtrudniejsze nie będzie nam dane.
My tak słuchaliśmy, naczytaliśmy się takich złotych rad. I dziś... Cóż... Już wiem, że wielu miejsc o których marzyłam, nie odwiedzę.
Bystra Ławka- również wiele straszących opisów trafiłam. I cieszę się, że chociaż w tym przypadku nie uległam ich sile.

Niepozorna przełączka w grani Soliska, o poszarpanych skrajach, na której nawet nie ma gdzie przysiąść, tym bardziej gdy trafimy na ,,godziny szczytu''. 😃
Po prostu przechodzi się przez nią z jednej doliny do drugiej, wydreptując piękną pętelkę.


Teoretycznie- powinno się wspinać Doliną Młynicką, a schodzić Doliną Furkotną.
Cóż, gdy nie każdy czyta owe delikatne upomnienia, albo czyta i nie słucha.
Na miejscu przekonaliśmy się, że wiele osób nie ma pojęcia o sugerowanym kierunku, dzięki czemu na górze można spędzić ,,trochę'' czasu w tworzących się korkach; gdy to jedna strona jest zmuszona przepuszczać drugą.

Zaczynamy rankiem, wcale nie najwcześniej. Odrobinę przydługo kręcimy się po Szczyrbskim Plesie, nie bardzo wiedząc początkowo, gdzie najlepiej postawić samochód.
Wreszcie jakoś dojeżdżamy na jeden z bliższych wejścia- parking.
Położony za hotelem Oliver, naprzeciw obiektu SHB
Turistická ubytovňa, przy uliczce ,,K Vodopadom''.
To chyba najwygodniejsze miejsce.
Blisko do rozwidlenia szlaków, a tym samym wyboru czy chcemy w kierunku Doliny Mięguszowieckiej, czy Młynickiej... a może jeszcze dalej na zachód.


Z tego co podpatrywaliśmy, jest parking jeszcze wyżej, blisko wejścia do Młynickiej, ale zapewne wcześnie się zapełnia; a i jest znacznie droższy.
A od naszego parkingu, to zaledwie 15-20 minut drogi więcej. Do tego wygodnym, niemęczącym deptakiem.
Zanim miniemy miejscowość, warto po ok. 5 min. skręcić w lewo, w jedną ze ścieżynek wiodących w kierunku Szczyrbskiego Jeziora. Piękne, nieregularne, ciemnoszafirowe, a owija je wygodna droga.



Ponad jeziorem widoczne wysokie szczyty, a tuż nad nim kilka hoteli, restauracji, sporo ławeczek...
Często na tafli jeziora kołyszą się łodzie.
Miejsce na romantyczne spacery idealne. A jeśli już o romantycznych spacerach...to trochę wcześniej warto zatrzymać się przy Jeziorku Miłości (Jazierka Lasky).

Mijamy skrzyżowanie, a jednocześnie rozwidlenie szlaków. W prawo szlak czerwony- część Magistrali, który wybiorą chętni zdobycia Rysów.


A w lewo- nasz szlak żółty, ciągnący w głąb Doliny Młynickiej.
Po lewej stronie mamy zbocze Soliska, na które można wjechać kolejką.
Wyciągów jest kilka, jak również tras narciarskich. Do tego skocznia, spore zaplecze hotelowo-restauracyjne i ostatnio budowana perełka- wieża widokowa.




Droga biegnie prosto, chwilowo otaczają ją świerki. Miniemy ujęcie wody dla Szczyrbskiego, widokową polanę, aby po 10 minutach schować się wreszcie w starym, pięknym lesie młynickim.




Jak zwykle nie lubię ,,dojściówek'', tak ten odcinek szlaku jest cudowny.
Na drodze potężne płaskie głazy, rozłożyste korzenie starych drzew. Bajkowo...




Ok. pół godziny wędrujemy lasem, aby wreszcie wydostać się na piętro kosówki.
W tej zielonej gęstwinie, za moreną po lewej stronie, chowają się dwa malutkie stawki młynickie. Niewidoczne ze ścieżki.





Z prawej mamy wyniosłe grzbiety Baszt, z lewej wcale nie mniejsze stromizny Soliska. Ciekawe, praktycznie pionowe kolumny wbudowane w grań Baszt.
A i tam wysoko, na ich czołach przycupnęły pojedyńcze świerczki.
Okrojone trochę oddechem wiatru, bo iglaste gałęzie rosną im tylko po jednej stronie...




Towarzyszy nam potoczek Młynica.

Przyjemne widoki za plecami, gdzie niebieszczeją Niżne Tatry.



Słońce mocno przygrzewa.
Trochę za późno ruszyliśmy, bo i turystów na szlaku sporo.
Ok. 40 minut zajmuje nam dojście pod pierwszy próg doliny, z którego efektowną kaskadą spada Młynicki Potok, tworząc Wodospad Skok.





Wiele osób dochodzi tylko dotąd, aby podziwiać wodospad i wraca do Szczyrbskiego Plesa.
Spodziewałam się, szczerze mówiąc, potężniejszej siklawy. Zapewne jak każdy, po roztopach czy ulewie, robi większe wrażenie.
Wodospad wypełnia wodą zagłębienie terenu poniżej, tworząc stawek
(
Pliesko pod Skokom ).




Jest on na tyle płytki, że brodzi w nim akurat piesek. Młody wyżeł towarzyszący w wędrówce swojej pani.
Nasza ścieżka okrąża wodospad od naszej lewej i wznosi się na stromy próg z którego spada potok.





Skały progu są niesamowicie wygładzone.
Widać po śladach, że często spływa nimi woda.
Na szczęście są również opatrzone łańcuchami.
 




W suchy dzień nie stanowią problemu.
Gorzej gdy jest mokro.
Długi trawers gładkich granitów, na koniec kilka wysokich stopni i jesteśmy ponad progiem.




A tu wita kolejny stawek- tym razem to Staw nad Skokiem (
Pleso nad Skokom).
Ten jest już bardziej stawem niż kałużą.
Ma całkiem sporą głębokość- ok.1.2m.
Widoki znad stawu wspaniałe.

 

 

Zarówno ku południu, jak i na pochylające się wokół ściany.
Krajobraz powoli staje się coraz bardziej ,,księżycowy''.
Gruzowiska, złomy skalne, długie jęzory piargów spływające żlebami.
 



Kosówki maleją, więcej terenu zajmują teraz długowłose trawy.
Potoczek zanika gdzieś pośród złomów.
Centralnie w głębi doliny wita nas piramidalny Szczyrbski Szczyt.


Częsty cel turystów pozaszlakowych.
Tym bardziej, że wejście nań jedną z dróg mieści się w możliwościach przeciętnego turysty.
Zanim staniemy jeszcze bliżej Szczyrbskiego, czeka nas podejście na kolejny próg.



Na tarasie na którym obecnie stoimy, zwanym Zadnią Polaną, znajduje się kilka pomniejszych stawków.
Ogólnie rzecz ujmując, po prawej ręce mamy Kozie Stawki, po lewej- Wole Stawki.




Ich liczba jest zmienna, gdyż niektóre w suche lata zanikają, lub dzielą się.
Niewidoczny ze szlaku jest Kozi Staw Wyżni- bo położony na tarasie południowego zbocza Szczyrbskiego Wierchu, ponad płaskim piętrem Zadniej Polany.
Mijają go za to wędrowcy zmierzający na Szczyrbski, trochę trudniejszą opcją- tj. Żlebem Petrika.
W górnej części Zadniej Polany, tuż poniżej kolejnego progu, znajduje się miejsce pamięci.




Tablica przytwierdzona do wielkiej wanty, informuje o tragedii, jaka wydarzyła się w czerwcu 1979 roku.
Helikopter lecący na pomoc turystce, spadł właśnie tutaj i eksplodował.
Zginęło 7 osób.
W pobliżu tablicy leżą nieliczne szczątki maszyny; pozostawione tu celowo jako niemy świadek tamtych wydarzeń.
Ciekawe, że niektórzy zamiast doczytać, albo w ogóle zauważyć tablicę pamiątkową, robią sobie dobrze na forach internetowych, piętnując ,,niewiadomo-kogo'' za rzekome zaśmiecanie gór. Czytałam właśnie wypociny jakiegoś ignoranta, co to nie wiedząc skąd pochodzą owe części, wymądrzał się pseudo-ekologicznie, znajdując przy okazji poparcie równych sobie ,,ynteligentów''.
Co trzeba mieć w głowie, by myśleć, że ktokolwiek tachałby takie części tak wysoko w góry.
...
Kolejny niezbyt wysoki prożek. Wygodne stopnie.




A nad nim największy staw w dolinie- Capi Staw.
Nawet ktoś się w nim kąpie... ;)
Choć my nie mieliśmy okazji podziwiania zbiorowego moczenia klejnotów- jak jedna z blogerek.😄
Kto dobrze poszuka, znajdzie na jej blogu zdjęcie z golasami.😏





Wysokie ściany zamykają dolinę.
Najwyższy- Hruby Wierch, nie robi z tej strony aż takiego wrażenia, jak od północy.
Pod stromymi ścianami wschodniej grani Hrubego, piętro wyżej od Capiego, leży jeszcze jeden staw- Kolisty.
Rzeczywiście jest pięknym, regularnym kołem.




Zobaczyć go można dokładniej dopiero z podchodzenia na Bystrą Ławkę.
Dojście do Capiego Stawu zajmuje ok. 3.5-4 godzin.
Strome wejście na Bystrą Ławkę to dodatkowa godzinka. Tworzy się kolejka do przejścia przez tę fantazyjną, skalną bramę w grani Soliska.





Im wyżej tym coraz dalsze widoki.
Wychyla się ku nam Koprowy, Mięguszowiecki, Wysoka...
Wąską przełączkę Bystrej Ławki ograniczają od prawej - Skrajna Bystra Czuba, a od lewej Wielka Bystra Turniczka.
Czuba jest szczególnie potargana, zwrócona ostrym dziobem w kierunku przełączki.
Dawniej przejście wiodło przez Bystry Przechód.
Tanap zamknął tą drogę niby z powodu erozji zboczy.
A może nie podobało się komuś, że stamtąd było bliziutko na ciekawy i widokowy szczyt Furkotu, jak również Hrubego.
Do tego wchodząc na Furkot, mamy wgląd w głąb cudownej Niewcyrskiej Doliny.
W każdym bądź razie ścieżka na Bystry Przechód jest nadal doskonale widoczna, a jej początek świetnie oznaczony.
Białą farbą na wielkim głazie napisano ,,Stop!'', żeby nikt się nie pomylił. 😉
Ostatni odcinek na Bystrą Ławkę jest ubezpieczony łańcuchami.
Skała jest dobrze urzeźbiona, nie trzeba się zbyt długo zastanawiać gdzie postawić nogę.
Jedynym problemem mogą być sami turyści.
Idzie za nami parka Słowaków. Chłopak niesie psa w chuście na klacie.
A piesek jest pokaźnych rozmiarów.
Kundelek, ale niewiele mniejszy od wilczura. Cztery łapy wiszą poza chustą i wątpię czy jest wygodnie zarówno psu jak i panu.
Tak to jest, jak się komu system wartości poprzestawia i zaczyna stawiać zwierzęta na równi z człowiekiem. A jeszcze jak się komu wydaje, że jak on coś lubi, to zwierzę na pewno musi lubić to samo.

Łańcuchy na wejściu są bardzo długie.
Dziewczyna idąca za mną, szarpie nimi, zanim jeszcze na nie weszła, podczas gdy przede mną rozpoczęła już podejście- nasza córka.
Staram się ją ubezpieczać jak tylko mogę, posyłając wściekłe spojrzenie tej na dole. Gdyby nie wątpliwa znajomość słowackiego...
Zawsze mi się zdawało, że w takie miejsca docierają ludzie myślący i znający chociaż minimalne zasady.
Cóż...

Nie ma szans na zatrzymanie się na wąziutkiej przełączce.
Z naprzeciwka oczekuje wielu chętnych przejścia. Z tyłu też kolejka.







A widoki jakie pojawiają się przed oczami są zachwycające.
Przed nam Dolina Furkotna.
Piękny, ciemnoszafirowy staw w dolinie przyciąga pierwsze spojrzenia.






Wokół potężne złomy skalne.
Znad zamykającej dolinę- grani Ostrej, biegnącej od Furkotu, wychyla się charakterystyczny dziób Krywania.
Naprzeciwko poszarpana, stroma grańka Jamskich Turni.
Niedostępne dla przeciętnego turysty.
Dopiero w niższych partiach wykorzystywany do przejścia w kierunku Doliny Suchej Ważeckiej

(konkretnie przez Siodełkową Przełęcz). To dość wygodne przejście, bo omija łany kosodrzewin, strzegące wejścia od południa.
Schodząc od Bystrej Ławki, zagapiamy się na osoby idące przed nami i idąc tak jak oni, w rezultacie tak jak oni gubimy szlak.






Lądujemy w jakichś mało przyjemnych, potężnych złomach skalnych blisko dna doliny.
Zresztą oznakowania szlaku są na tym etapie dziwnie namalowane- doskonale widoczne w stronę ,,ku górze'', za to często niezauważalne przy schodzeniu.
Na szczęście nie jest to jakiś wyjątkowo wymagający teren.



I tak jakoś docieramy o wiele szybciej niż właściwy szlak, w pobliżu Wyżniego Wielkiego Stawu Furkotnego.
Przysiada przy nas zaciekawiony płochacz halny. Ot taki szary ,,górski wróbelek''.
 


Herbata i odpoczynek tuż przy obwarowanym głazami schronie.
Zapewne posłużył komuś za nocleg.
Osłonięty od wiatru, tyle że niestety nie posiada dachu.




Blisko do pierwszego prożku.
Duży, nietypowy kopczyk, a raczej kopiec. Charakterystyczny punkt od którego podobno wygodnie jest uderzać na Wielkie Solisko.




A na niższym tarasie witają nas trzy stawki: największy- Niżni Wielki Furkotny Staw, malutki na północ od niego- Soliskowy Stawek i zawalone mocno gruzowiskiem, położone najbliżej progu- Soliskowe Oko.





W skałach poniżej Wielkiego Soliska pasą się kozice.
Kolejny próg jest mocno rozciągnięty, a szlak sprowadza w dół łagodnym półkolem.





Coraz więcej traw, pojawia się kosówka.
Ostatni taras przed schodzeniem do lasu.
Niewielkie oczko wodne, bez nazwy, do którego szlak nie podchodzi i szeroka niczym jezdna- wygodna droga.





Dochodzimy do rozwidlenia- Szkutniasta Polana (
Škutnastá poľana).
W górę odbija krótki, ale stromy łącznik do Chaty pod Soliskiem.
W pobliże naszego szlaku dobiega potoczek. Słychać nawet jak szumi.



Można uzupełnić zapas wody, jeśli komuś zbrakło. Tak jak nam zresztą...

Sporo niżej, w kosówkach są jeszcze dwa stawki.
Niestety szlak tamtędy nie przebiega, a dojście jest mocno utrudnione- kosodrzewina opanowała cały teren.
Co ciekawe- stawki nazywają się podobnie do tych mijanych.
Jeden to Wyżni Mały Furkotny Staw (ślicznie błękitny), a drugi to Niżni Mały Furkotny Staw.
Te powyższe dla Słowaków mają kompletnie odmienne nazwy. Są to odpowiednio
Vyšné Wahlenbergovo pleso i Nižné Wahlenbergovo pleso.

My tymczasem wkraczamy na teren lasu.
Lasu bogatego w jagody i borówki. Rozsypane korale kuszą na każdym kroku.



Droga jest bardzo przyjemna.
Mijamy ukryty w lesie zielony domek kryty blachą.
Wiatrołomy zawalające zbocze skutecznie bronią doń podejścia.
Zauważamy go przypadkowo. Z komina unosi się blady dymek.



Nie wiem cóż to za domek. Być może opiekuje się nim jakiś leśniczy, może Tanap.
Może ktoś więcej wie na ten temat.
Wiemy o istniejącym dawniej w tej okolicy schronisku-
tzw. Lonekovej Chacie.
Schronisko spłonęło w 1956 roku, choć przetrwało wojenną zawieruchę.
Czyżby to była jakaś chatka wybudowane na pozostałych po pożarze fundamentach?
Bo, że w ich okolicy to na pewno.
Od rozwidlenia Szkutniasta Polana mija ok. godzinki do wyjścia z lasu.


Słonko chyli się ku zachodowi.
A czerwony szlak magistrali doprowadzi pośród dziś rozległych, widokowych polan porosłych wierzbówką w okolice Szczyrbskiego Jeziora.




Dawniej te okolice porastał las. Do czasów Wielkiej Kalamity.
Tam gdzie szlak wygina zdecydowanie na południe- ok. 30 min. od wyjścia z Furkotnej (1.5km); miniemy spory, dziś zarośnięty praktycznie całkowicie roślinnością torfowiskową- Ślepy Stawek.
Pewnie nazwa też zrodziła się na skutek zarastania stawku.
Dodatkowo zapewne położone poniżej Szczyrbskie też przyczynia się do odciągania wody ze Ślepego Stawku leżącego wszak wyżej.
Nawet zwracamy zbytnio na niego uwagi.
Przypomina po prostu wielkie trawiaste boisko i tylko w kilku miejscach prześwitują lusterka wody.
Szlak znakowany biegnie ,,mocno'' naokoło, owijając całe jezioro od południa.




Dlatego wykorzystujemy stromą ścieżynkę łączącą szlak z deptakiem wokół Szczyrbskiego i wracamy na parking krótszą trasą.
Chwilowo biegnie tędy również szlak niebieski na Solisko, ale szybko bryka ku widocznej na lewo ponad lasem skoczni.


My idziemy pomalutku, wzdłuż brzegu jeziora, aż do ścieżyny, która odbija tuż przed restauracją Koliba Patria, w kierunku uliczki Ku Vodopadom.


Stąd już chwila do parkingu i powrót na kwaterę do Murzasichla.
...
Bystra Ławka- jeśli ktoś planuje i się zastanawia czy warto, czy nie za trudno...itp.- niech odrzuci wszelkie wątpliwości.
Tak urokliwych miejsc, tak ciekawie poprowadzonych szlaków nie wolno pomijać, nie wolno odkładać na później.