czwartek, 17 sierpnia 2023

Zapomniane Łysanki

Niech początkiem wpisu będzie nadzwyczaj trafny cytat z innej strony:

,,
Dawniej był popularny i ogólnodostępny, ale niestety komunizm PRL zmienił ten stan rzeczy. 

Wymyślono zakaz pozaszlakowych wędrówek i zarazem zamknięto wszystkie szlaki tam prowadzące (a było ich kilka). I ten niekorzystny stan rzeczy utrzymuje się do dzisiaj za sprawą TPN.
W sumie podobny przypadek jak z Kominiarskim Wierchem (też wybitny obiekt Korony Tatr odesłany w zapomnienie pod pretekstem rzekomej ochrony przyrody).


...
Po co dbać o niezliczoną ilość szlaków i tracić zbyt wiele, jak można doskonałą wymówką o ochronie przyrody zamknąć wszystkim usta, a pieniążki trafią w godniejsze miejsca- np. do wybranych kieszeni...
Lepiej stworzyć rezerwat i udawać, że się o niego troszczy,
a wielu uwierzy w szczytne hasła i sami będą z zajadłością piesków orwellowskich bronić tych, którzy ich karmią sloganami.
Nikt nie ma prawa ograniczać pasjonatów i uzurpować sobie praw ponad innych.
Prawdziwi pasjonaci nie pozostawiają śladów po sobie.
Jak to się ma do tłumu walącego chociażby nad Morskie Oko, który dzień w dzień zostawia po sobie niezliczone ślady...
Opiszę pewien szlak, na ile mi się uda, o którym zawsze marzyłam by go poznać, choć nie należy do żadnych wybitnych.


A i którego raczej nie poznam,😉 bo został po prostu głupio zamknięty.
Stąd taki, a nie inny wstęp do wpisu.
***
Konieczna na wstępie mała uwaga: zdarzenia opisane w dalszej części nigdy nie miały miejsca i są jedynie niespełnioną fantazją autora.
Wszystkie zamieszczone dalej zdjęcia pochodzą z ogólnodostępnych źródeł lub od osób pragnących zachować anonimowość.
***

Łysanki-
piękny reglowy szczyt ponad przełęczą w Grzybowcu.
Dobry punkt widokowy na Giewont i okoliczne szczyty.
Niegdyś dostępny zarówno z dna Doliny za Bramką, Pośredniego Wierszyka,
Jatek, czy wreszcie Przełęczy w Grzybowcu.
(To wszystko to polikwidowane szlaki. 😡 )



Ciekawa alternatywa dla podążających w kierunku Giewontu.
Urokliwe Jasiowe Turnie o fantazyjnych kształtach strzegą Doliny za Bramką po obu jej stronach.





Niegdyś wspinali się tu taternicy.
Dziś i tego nie wolno.
Dolina za Bramką- to dziś szlak ślepy.
Choć jako dolinka ma swój niepowtarzalny urok... i nie wiem skąd się to bierze, ale zawsze mam wrażenie, że jestem tam obserwowana. 😉
Oby nie przez ukryte kamery Wielkiego TPN-a😁
...


Zbocza ponad nią porastają buki.
To jedna z niewielu dolin, w której znajdziemy roślinność właściwą dla regli tatrzańskich. 
Srebrzystokory buk- dumne drzewo będące niegdyś gatunkiem przeważającym w Tatrach.
Zanim zapanowała moda świerkowa.
Destrukcyjna w skutkach.
Co widać dziś dobitnie w wielu dolinach, gdzie rozpanoszył się kornik.
Szczerze mówiąc, człowiek jest przerażony gdy po zaledwie kilku latach, wraca na szlaki, na których już był.
Pamięta je jako piękne, zielone tereny. A dziś? Dziś nie ma tam nic. Nic, prócz sterczących w niebo uschłych szkieletów dawniej wyniosłych drzew.
...
Gdy już pokonamy tajemniczą Dolinę Za Bramką i staniemy przy rozlewisku potoku na końcu znakowanego zielono szlaku- dostrzeżemy w głębi, za drewnianymi ,,bramkami''-zieloną, wyniosłą ścianę zamykającą dolinę.


To właśnie Łysanki.
Droga powyżej potoku, nadal jest ewidentna.
Jedynym, choć niezbyt męczącym problemem są nieliczne wiatrołomy na lesistej grani.



Szlak biegł praktycznie prosto, równomiernie wznosząc się ku górze i mijając po drodze kilka punktów widokowych, ozdobionych wyniosłymi skałkami.




Zapewne można się było nieco spocić podchodzeniem...
Czy był długi? Chyba porównywalny do szlaku Doliną Strążyską, tyle, że wiadomo, ten ,,zza Bramki'' miał swoje przewyższenie.




Szczyt leży praktycznie ponad czarnym odbiciem szlaku w kierunku Grzybowca i naprzeciwko Sarniej Skały.
W oddali, ponad Przełęczą Czerwoną można dostrzec koronę Tatr Bielskich, a nad ramieniem schodzącym z długiego Giewontu- lekko wystaje Koszysta.


 


Łysanki były i są ciepłym, przytulnym miejscem na podziwianie rozpostartych przed nami Tatr Zachodnich.




Groźnych, północnych ścian Giewontu, zawieszonej pod nim- Małej Dolinki ( z kolejnym zamkniętym szlakiem), pagórów Kondrackiej Kopy i Małołączniaka.
Wysokie, złociejące trawy w miejscach widokowych, nieliczne szkielety świerków, a dalej ciemny las.


Ścieżka sprowadzająca na przełęcz w Grzybowcu nadal widoczna, a do tego wygodna i bez utrudnień.
Raczej dłużej tak pozostanie- to nie tereny dla chaszczy.
No chyba, że powalone drzewa mogłyby co nieco kiedyś utrudnić. Oby nie.



Charakterystyczne suche poszycie, bez zarośli, tak typowe dla zboczy szlaku pod Grzybowcem.
Kto podchodził czarnym szlakiem ten wie, jak może wyglądać dalej.
Wejście na Łysanki, od przełęczy w Grzybowcu było najkrótszym, ale najbardziej stromym.
Schodzenie z Łysanek zajmowało kilka minut.
Po drodze do ścieżyny zejściowej, dołączał dawny szlak z Pośredniego Wierszyka.



Gdy staniemy na przełęczy w Grzybowcu (wchodząc od Strążyskiej) i spojrzymy w prawo, to zobaczymy wejście w interesującą nas ścieżkę przegrodzone przewalonym pniem. Zapewne po to, aby nikt nie wiedział gdzie było. 😉



Ta przełęcz to kolejne miejsce, które pamiętam z dawnych lat- jako cichy, ciemnozielony zakątek.
Gdy stanęłam tam niedawno... 😔
Suche, ułamane świerki są dość smutnymi strażnikami ścieżyny w kierunku Małego Giewontu.


Może czas by buki wróciły w Tatry...
Tyle tylko, że wspomnianemu na początku- reliktowi Prl-u, nie jest to na pewno na rękę.
Świerki łatwo ulegają halnemu, buki już niekoniecznie.
O wiele trudniej byłoby tłumaczyć siłami przyrody, niekontrolowaną zrywkę, a może wycinanie drzewa... 😒

Wielka szkoda, że szczyt Łysanek pozostaje niedostępny dla turystów.


Byłby świetną ,,rozbiegówką'' przed bardziej wymagającymi wypadami.
Od przełęczy w Grzybowcu można schodzić oczywiście do Strążyskiej, albo do Małej Łąki.




A ci którym nadal mało- mogą atakować Kondratową Przełęcz...
Akurat to podejście na Giewont- jest zdecydowanie najciekawsze.
Szczególnie gdy otworzą się już widoki na Małą Łąkę...


Do Strążyskiej długie monotonne schodzenie.
Szary las, kilka niewielkich polanek. Drogę co i rusz przecina niewielki potoczek.
Gdy pierwszy raz podchodziliśmy tędy, pamiętam, że dość upierdliwie zalewał szlak...




 






Szlak wyprowadza do Strążyskiej, na wysokości głazu Sfinks i drewnianych szałasów.
Przed sobą mamy Sarnią Skałę.
Po prawej- masyw Giewontu.




Odprowadzi nas Strążyski Potok...