czwartek, 26 stycznia 2017

Skalne Miasto Szczelińca i Wodospady Pośny


Nie wypada ominąć go obojętnie, jeśli już zawitaliśmy w okolice. 
Wręcz nie wolno! Chyba, że ktoś chce potem bardzo żałować. ;)
Dziwny, nietypowy, jak na górskie szczyty. Ani to pagór, ani skaliste turnie. 


Gdy patrzymy na niego z okolic szosy głównej, widzimy wychylające się spośród drzew- szare filary... 
Wydaje się płaski jak stół, sklejony ze spękanych , 
podobnej wysokości wież, skalnych klocków, sklejonych fantazją    Wielkiego Architekta. 


Mur warowny ponad koroną lasu. 
Masyw budują dwa szczyty- Mały i Wielki. 
Niestety turystycznie dostępny jest jedynie Wielki Szczeliniec. Choć do niedawna- Mały był otwarty dla wspinaczy; dziś jest juz objęty ścisłym rezerwatem.
Dopiero po wejściu trochę wyżej, widoczne wcześniej pęknięcia, stają przed oczami- 
potężnymi szczelinami, rozpadlinami, załomami o najbardziej fantastycznych powierzchniach przekroju. 
Idealnie pionowe, krojące potężne skalne bloki, niczym kromki chleba, czynią z nich olbrzymie, płaskie ściany. 


Obok tych idealnie gładkich- piaskowców ciosowych, 
powichrowane kształty, w których ludzka wyobraźnia bez trudu zobaczy co chce. 


Uliczka biegnąca aż do stóp Szczelińca, prowadzi pośród licznych stoisk z pamiątkami i barów. 
Zapach grilla towarzyszy nam, aż do lasu. 
Po lewej stronie mijamy park dinozaurów. 


Wkrótce pojawiają się wąskie schodki z zielonymi poręczami. 
Teoretycznie droga jest jednokierunkowa. 
Teoretycznie- bo nie każdy decyduje się wchodzić na sam szczyt. 
Niektórzy zawracają. A inni przekornie- wolą ruszyć ,, pod prąd''.
Aby stanąć na rozległym płaskowyżu, wybieramy wstępnie kolor żółty szlaku i pokonujemy 665 schodków. 


Potężne głazy pomiędzy drzewami, przyglądają się niemo, pnącym się ku górze turystom. 
A tych- w ciepłe, pogodne dni jest sporo. 
Tak więc tradycyjnie- najlepiej wybrać się dość wcześnie, unikając marnowania czasu na stanie w kolejce. 



Typowy piękny las Gór Stołowych- brzozy, buki, świerki, zielone dywany mchów i jagodowych krzaczków. 
Stopniowo głazy rozrastają się, podchodzą coraz bliżej ścieżyny, napierają z boków. 
Swym ogromem przywołują wspomnienia ciasnych alejek Błędnych Skał. 
Zanim staniemy przed kasą, pojawia się tablica informująca o najbardziej charakterystycznych, 
skalnych formach, jakie napotkamy na szczycie. 


Pierwsza z opisanych- Ucho Igielne. 
Nie jest aż tak trudno się przez nie przecisnąć, jak sugerowałaby biblijna nazwa. 
 Skalna brama, utworzona przez wtulone w siebie głazy, wpuszcza na rozległy plac. 


Docieramy na szczyt. 
Tu stoi dość duże drewniane schronisko, tzw. ,,Szwajcarka''. 
Oferują nie tylko noclegi, posiłki, ale również organizują obozy narciarskie, wycieczki, 
a nawet imprezy okolicznościowe (...chociażby zabawę sylwestrową). 


Schronisko jest dość wiekowe- wybudowano je w połowie XIX wieku. 
Kilka drewnianych ław dla chcących odpocząć . 
Na jednej z potężnych skał budujących najwyższy szczyt Gór Stołowych- taras widokowy. 


Skała, na której się znajduje, obrywa się pionowym urwiskiem ku zielonej toni lasu. 
Z boku- monumentalny głaz opatrzony tablicami pamiątkowymi. 
Wspomnienie pierwszego mianowanego przewodnika Gór Stołowych- Franciszka Pabla.


Obok na innej tablicy- słowa, jakie wypowiedział urzeczony tą okolicą, 
późniejszy prezydent USA- John Quincy Adams. 

Odwiedził on Szczeliniec w 1800 roku; jeszcze zanim został powołany na urząd. 
W swoich listach z podróży, napisał: 
 ,,.......

                                                                                        ..... ''
Wiele skał Szczelińca nosi ślady przeszłości- wyryte napisy w języku niemieckim. 
Zaraz obok kolejny taras, a na nim stoliki, przy których wypoczywa sporo klientów przyschroniskowej restauracji. 
Widoki z tarasów Szczelińca- z tej strony są podobne do tych widzianych z tarasów Skalniaka (okolic Błędnych Skał). 
Tyle, że lekko przesunięte. 







Niewiele osób wie, że las u stóp Szczelińca, kryje dawną osadę.
W lesie ruiny domów, omszałe schody, pordzewiałe metalowe sprzęty... Tyle zostało z dawnego przysiółka o nazwie Karłówek.



- źródło- http://www.radkowklodzki.pl


A dawniej była tu nawet karczma i nieduże schronisko. 
Dziś las przejął całkowitą władzę na tym miejscem.

 - źródło ,,FotoPolska''

Kto chce je odwiedzić, może ruszyć żółtym szlakiem z Radkowa, poprzez wodospady Pośny i Skalne Wrota.
Ruiny domostw same staną na naszej drodze...
Polecam spojrzenie na wspomnianą powyżej stronę,,FotoPolski''.
Tam mamy zaznaczone na mapce najciekawsze okoliczne punkty;
jak również bardzo stare fotografie dawnych obiektów.  

Widoczna  w dole wioska- najbliżej nas; z wysoką wieżą Kościółka- to Pasterka.


I z niej również biegnie malowniczy szlak leśny, w kierunku szczytu.
Tymczasem my okrążamy schronisko i stajemy przed budką z biletami. 
Na szczęście, kolejka jest niezbyt długa. 
Tak jak pośród Błędnych Skał, tak i tu w świat baśniowy, choć rzeczywisty, prowadzą nas wąskie alejki. 






Wkrótce stajemy na rozległym płaskowyżu, porośniętym lasem, 
spośród którego tu i ówdzie wyrastają skalne rzeźby. 
Aby lepiej przyjrzeć się okolicy wchodzimy na jedną z takich rzeźb. 


To Tron Liczyrzepy, zwany również Fotelem Pradziada- 
obudowany metalowymi schodkami i barierką na szczycie. 
Najwyższy punkt masywu. 
Rozglądając się z wysokości Tronu, dostrzeżemy ,,Kaczęta''. 
A tuż obok nas- stoi ,,Wielbłąd''. Fantazja każe nadać nazwy i innym formom. 










Widzimy więc warowny zamek i postać kobiety w oddali... 
Niestety na Tronie Liczyrzepy,niezbyt wysoko, jakiś niedowartościowany, a może tylko ,,słabo uposażony'' postanowił pozostawić swój herb rodowy- ryjąc go w kamieniu. ;) 


Wkrótce nasz szlak dobiega do drewnianego płotu, na którym znajduje się napis ,,Do Piekiełka''. 
Skręcamy ostro w lewo. 


Szlak błądzi dłuższy czas pomiędzy skałami, przeplatanymi zielenią, 
byśmy wreszcie mogli stanąć nad potężną rozpadliną. 


Niesamowite, płaskie bloki skalne, stoją pionowo- niczym betonowe płyty- 
tak idealnie proste, wrzynają się w głąb ziemi. 
A my stojąc u góry, w szczelinie między płytami, możemy dostrzec migające sylwetki turystów, którzy zeszli tam na dół. 


Trochę przestoju- bo przed nami uzbierało się kilkanaście osób; a czekają nas strome schodki ciągnące półkoliście w dół. 
Ciemne, wysokie ściany ograniczają promienie słońca, przewieszają się nad naszymi głowami. 


Schodzimy do ,,Piekła''. Konkretnie do ,, Piekielnej Kuchni''. 
Pojawia się z boku łańcuch- zamocowany raczej tylko dla lepszego samopoczucia osób wrażliwszych.






W ,,Kuchni'' sporo błota, chłodniej. 
Zawsze panuje tu cień. 
Końcówka schodzenia- całkiem ciemny, wąski korytarz. 


Jedna ze wspaniałych ,,szczelin'' Strzaskanego :). 
( Wcześniejsza nazwa Szczelińca. Prócz tego funkcjonowały również nazwy: ,,Spękany'' i ,,Stołowiec''.) 
Po chwili jesteśmy na dnie szczeliny. 
Dokładnie po przeciwnej stronie tych wielkich, pionowych płyt skalnych widzianych wcześniej z góry. 
Teraz to nasze postacie, migające w szczelinie, mogą śledzić ci stojący jeszcze u góry. :) 






Skręcamy w prawo. Czekają na nas schodki pod górę. 
Opuszczamy ,,Piekło'' i pniemy się ku ,,Niebu''. :) Oczywiście przez ,,Czyściec'' ;) 




Wąski, ciemny przesmyk. Ostatnie podejście tonie w słońcu. 
Ciepła smuga światła sięga głęboko. 
Być może dlatego, kiedyś- komuś to wychodzenie z mrocznych szczelin, ku światłu- skojarzyło się z podążaniem do raju...? 





Jesteśmy w ,,Niebie''. 
Z boku kolejny taras widokowy i skałka ,,Kołyska''. 
Przepiękna panorama dookoła. 

Doskonale widoczna Koruna i Bromowskie Ściany, a z boku- zielony łańcuch Gór Sowich. 



W tym położeniu, potężne filary Szczelińca i las- zasłaniają nieco widoczne wcześniej z okolic schroniska- Karkonosze i Góry Kamienne. 
Ścieżyna nadal błądzi pomiędzy potężnymi głazami. 
Wspaniałe piaskowce, pokryte mchem i jagodami, niewzruszenie trwają przy szlaku. 


 
W wielu tych, które ułożyły się na poziomie ,,podłogi'', wykuto schodki. 
Krótki, leśny odcinek i skalna brama- przez którą wkraczamy w prawdziwy labirynt. 
Przytulone do siebie ściany każą nam nie tylko skłonić głowę. 
Czasem będzie trzeba przykucnąć, czasem przeciskać się bokiem... 
Niektórzy upadną na kolana . ;) 
Po to aby wyjść na przestronną, jasną polankę i ujrzeć w głębi kolejną nazwaną formę skalną. 


To Kwoka. Stamtąd już całkiem przestronna, leśna ścieżka poprowadzi pod Koński Łeb. 



Zaraz za nim Słoń- sporo mniejszy od Końskiego Łba ;); 
i tuż przy nim- drewniany kramik z pamiątkami i zapewne biletami... 
Tak ustawiony, gdyby komuś przyszło do głowy iść ,,pod prąd''. ;) 
Przed nami kilka wybitnych platform widokowych, 
usytuowanych na pionowych filarach widocznych z szosy głównej- Drogi Stu Zakrętów. 









To właśnie je podziwialiśmy, wjeżdżając do Karłowa. 
Ciekawi dostrzegą przytuloną do jednego z filarów skałę ,,Małpolud''. 



U stóp Szczelińca- szachownica pól, lasów, ludzkich siedzib. 
A wszystko to zamknięte błękitniejącymi pasmami górskimi. 
Najbliższe to oczywiście Góry Stołowe. Widoczne w oddali Góry Orlickie i Bystrzyckie. 
 Lekko po skosie, przy doskonałej przejrzystości powietrza, można dostrzec masyw Śnieżnika. 

No cóż- skoro się wlazło tak wysoko, to teraz trzeba zejść. ;) 
Tracimy więc powoli wysokość, korzystając z kamiennych schodków, opatrzonych zielonymi poręczami. 






Tu już mocniej wieje. 
Choć niezależnie jak skręcają schodki, zawsze z jednej strony jesteśmy osłonięci skalnym filarem. 





Coraz więcej drzew, a schodki gubią się chwilowo na rzecz zwykłej leśnej ścieżki, przeplatanej korzeniami. 
Zejście znajduje się dokładnie obok wejścia. 
Wracamy znana już uliczką, do parkingu położonego tuż przy Drodze Stu Zakrętów. 
Ze względu na spory ruch turystyczny- Karłów ma kilka płatnych parkingów. 
W sezonie- większość wolnych miejsc jest zajęta. 



 Wracamy na kwaterę, po drodze chcąc jeszcze odwiedzić Wodospady Pośny. 
 Miejsce, które ma czasy świetności i wizyt dawno za sobą. 
Zaglądają tam jedynie pasjonaci. 
I oczywiście za pierwszym razem mylimy szlaki. ;) 
A nadchodzący wieczór, każe odłożyć wizytę. 
Cichy piękny zakątek czeka więc na nasze odwiedziny jeden dzień dłużej. 
Sama Pośna, niegdyś rześko płynąca, tworzyła tu urokliwe kaskady. 


           źródło- http://dolny-slask.org.pl
                      
Romantyczna okolica była często odwiedzana. 
Były tu ławeczki, balustradki, kamienne mostki, a nawet wykuta w głazie, skarbonka uruchamiająca fontannę ze skalnej misy.  
Spędzały tam czas całe rodziny. Tętniło życie...


Niestety miejsce zniszczało w czasach II wojnie światowej i nigdy nie przywrócono mu dawnego blasku. 
Kamienne elementy porastają mchem. Wkrótce wchłonie je przyroda. 



Górny odcinek jest zagrodzony szlabanem (co nie znaczy wcale, że nie da się za niego zajrzeć ;) .
Rwący niegdyś perliście potok, dziś płynie zanikającą wstęgą
i może tylko po ulewach i roztopach, budzi się bardziej do życia. 
Ktoś miał głupi pomysł i wybudował na potoku ujęcie wody pitnej. 
To doprowadziło do ubytku wody i dziś cudowny, malowniczy zakątek niszczeje, 
zaniedbywany z roku na rok.




Jak tam dotrzeć???
Otóż jeśli jedziemy od strony Radkowa- będzie to pierwszy ostrzejszy zakręt w lesie, 
przy którym znajduje się kilka miejsc parkingowych. 
Stoi również słupek informacyjny i tablica z mapą szlaków. 
Dawniejsza droga, biegnąca ku wodospadom, przed wybudowaniem Drogi Stu Zakrętów, zaczynała się dużo wcześniej. 
A upamiętnia to betonowy słupek, jakieś 250 m. przed parkingiem, opatrzony strzałkami i napisem w języku niemieckim: ,,zu den Wasserfällen” (do wodospadów). 
Można też ruszyć żółtym szlakiem z Radkowa, lub Pasterki.
Warto tam zajrzeć i warto odszukać ślady dawnego piękna, porosłe dziś zielonym mchem. 
Warto pokręcić się w tej okolicy, bo kryje ona wiele tajemnic, 
z których część jest nawet nie oznaczona na mapach- jak np. ścieżyna biegnąca ku granicy polsko-czeskiej... 


Duchy Przeszłości Gór Stołowych cicho szepczą w niknącym potoku, szumią w listowiu buków... 



,, W górach jest wszystko co kocham,
Wszystkie wiersze są w bukach.
Zawsze kiedy tam wracam,
Biorą mnie klony za wnuka.

 Zawsze kiedy tam wracam,
 Siedzę na ławce z księżycem.
 I szumią brzóz kropidła,
 Dalekie miasta są niczem...

 Ja się tam urodziłem w piśmie,
 Ja wszystko górom zapisałem czarnym.
 Ja jeden znam tylko Synaj,
 Na lasce jałowca wsparty
                  ............................'' 
                                         
                               *** J. Harasymowicz