sobota, 7 stycznia 2017

Dotykając Baśni... Błędne Skały

Nowy Rok... Jak każdy kolejny niesie ze sobą wiele tajemnic ;)
Pierwszy tegoroczny wpis postanowiliśmy więc poświęcić miejscu baśniowemu i tajemniczemu-Błędnym Skałom.
Park Narodowy Gór Stołowych.



Pośród zielonego lasu, jak rzucone jakąś ponadnaturalną siłą- rozsypane korale skał.
Fantastyczne kształty rozbudzające wyobraźnię, jakby zmówiły się ze sobą-
tworzą zgrupowania pośród leśnych ostępów.
Całe skalne miasta i miasteczka, oplątane siecią ścieżek.
Nic dziwnego, że od dawien dawna, przyciągały ku sobie wędrowców,
a i podobno wg. legend, wielu ciekawskich wciągnęły na zawsze w swe labirynty...
Nie na darmo ochrzczono je ,,błędnymi''.
Można wierzyć lub nie, ale faktem jest, że gdyby nie oznaczenia szlaku,
gmatwającego się często pośród szczelin, których nie podejrzewalibyśmy nawet o możliwość przejścia;
wędrowiec miałby niezły problem z odszukaniem wyjścia.
A i z rozpoznaniem, czy przypadkiem nie kręci się w kółko, pośród zaklętych w kamień- postaci... ;)



Wyobraźnia robi swoje i zmęczonemu człowiekowi, przestaje być przyjazną.
Zgrupowanie Błędnych Skał jest widoczne nawet na mapce satelitarnej i myślimy,
że obok wspaniałego skalnego miasta Szczelińca, jest najpiękniejszym pośród skałek Gór Stołowych Polski.
Turyści często, oprócz Błędnych Skał, wybierają na cel swojej wycieczki rezerwat Skalne Grzyby.
Grzyby stojące pośród lasu, omszałe zielenią, poczerniałe od wilgoci, nie mogły być nazwane inaczej.



Wyrzeźbione wodą, dużo cieńsze trzony, dźwigają ciężkie, często dość rozłożyste kapelusze.
Można znaleźć i prawdziwki o bulwkowatych trzonach, i maślaki o trzonkach nieco delikatniejszych... ;)
Prócz grzybów, również postacie, często zwane pielgrzymami, skalne bramy, maczugi, baszty, zwierzęta.
Piaskowce i margle tworzące Góry Stołowe, są wyjątkowo podatne na kształtowanie przez wiatr i wodę.
Skałki rezerwatu Skalnych Grzybów,
są bardziej porozrzucane pośród lasu i chcąc odwiedzić je wszystkie,
przyda się dokładna mapka z zaznaczeniem położenia poszczególnych formacji skalnych.
My na razie odpuszczamy sobie poszukiwania grzybków... Nie ten sezon. ;)


Jedziemy wcześnie rano, Drogą Stu Zakrętów, w kierunku Kudowej Zdroju.
Ponieważ nie bardzo udało nam się zdobyć kwatery w sercu Gór Stołowych,
jedziemy z trochę odleglejszego Tłumaczowa.
Najdogodniejszą opcją jest zakotwiczenie w położonej najbardziej centralnie- miejscowości Karłów.
Wtedy mamy w miarę porównywalne odległości do poszczególnych rezerwatów;
nie mówiąc już o tym, że stacjonujemy tuż pod ścianami najwyższego szczytu Gór Stołowych- Szczelińca.
Staramy się być na Drodze Puszczańskiej, przed 9.00.
Wtedy zaczyna się przepuszczanie samochodów, na górny parking-
położony tuż przed Błędnymi Skałami.
Im później, tym kolejka samochodów coraz dłuższa,
a samochody wpuszczane są jedynie przez 15 min. licząc od pełnej godziny.
To samo dotyczy zjazdu z góry.
Z tym, że ten odbywa się w połowie godziny (np. 9.30) i również trwa 15 minut.
Droga Puszczańska to boczne rozwidlenie od szosy głównej, ok. 5 km. od Karłowa, w kierunku Kudowy.
Jest na tyle wąska, że ruch musi odbywać się wahadłowo.
Można oczywiście postawić samochód na parkingu dolnym, widocznym tuż przy szosie głównej,
nie czekając na wyznaczony czas i nie stojąc w kolejce.
Ale to dodatkowe 3,5 km. asfaltem pod górkę.
Bywa i tak, że na parkingu górnym, brakuje miejsc- a to także wydłuża czas oczekiwania.
Więc opcja ,,wstać wcześniej'', jest chyba najlepszą.
Na górny parking ciągną też autokary.
Tak, że jak się trafi wycieczka, można zapomnieć o cichej kontemplacji i poczuciu tajemniczości otoczenia.
Przed wejściem budki z pamiątkami, szybkim jedzeniem i kasa biletowa.
Bilety z kodem paskowym, skanujemy przed wejściem do rezerwatu.
Tylko wtedy przepuści nas metalowy kołowrót- bramka, rodem ze stacji metra. ;)

Tuż za nim strome kamienne schodki, wynoszą nas pomiędzy pierwsze fantastyczne formy skalne.


Zaraz po lewej- Skalne Siodło, a tuż za nim taras widokowy ,,Skalne Czasze''.
Widoki polsko- czeskie.




Widać Szczelińce, Bromowskie Ściany, a przy dobrej przejrzystości powietrza- i Karkonosze.
Ledwie niebieszczeje najwyższy szczyt Rudaw Janowickich
( malutki trójkącik ),
zielonkawą poświatą kryją się zalesione Góry Wałbrzyskie.
Tylko trzeba wiedzieć gdzie patrzeć.
A to jeszcze wtedy tak niekoniecznie wiedzieliśmy,
to i gapiliśmy się po prostu na widoki- co by nie powiedzieć wspaniałe tego dnia. ;)


W kotlinie otoczonej pagórami- śpi w ciepłej mgiełce miasteczko Machov.
Widoczny w centrum biały kościółek, z wieżą zegarową.
Choć dziś czas pędzi tak szaleńczo, są miejsca, gdzie wydaje mi się, że lekko zwalnia.
To właśnie takie ciche niewielkie miejscowości, pośród łąk i lasów,
w których centrum zawsze jest ryneczek, a na nim Kościół.
Szczególnie latem- gdy jest ciepły dzień; jest wrażenie, że czas tam się zatrzymuje.
Zegar na wieży ciągnie wskazówki jakoś tak bardziej leniwie,
a ludzie na rynku, jeśli już są, to nigdzie się nie śpieszą.
Zapewne to tylko pozory, chwilowe... ale przejeżdżającemu- tak się to właśnie jawi.
Miły sielankowy nastrój.
.....


Tymczasem mijamy Skalny Stół, zwany również Głazem Stołowym.
Wielki, długi, pociemniały kamień na zwężonej podstawie.


I wreszcie naszym oczom ukazuje się skalna brama,a za nią wąskie korytarze,
alejki nad którymi chylą swe czoła zadumane, kamienne olbrzymy.


Warstwowane, jakby z zastygłego błota.
Niewzruszone od wieków- pozostały tak od czasów, gdy z terenów tych wycofało się morze.
Boczne odgałęzienia są pozagradzane płotkami, z zakazem wejścia. Ma to swoje uzasadnienie.




Kluczenie pośród wyniosłych, rozłożystych głazów, mąci w głowie.
Przeciskamy się wąskimi uliczkami. Czasem trzeba się schylić, czasem prześlizgiwać się.
Puszyste osoby mogą mieć pewne problemy. 

Alejki labiryntu kluczą między fantazyjnymi kształtami.
Co jakiś czas ciasne szczeliny wyprowadzają na bardziej rozległe placyki.


Można usiąść, posilić się, odpocząć, czy zwyczajnie pozachwycać się tym baśniowym światem.
Tam gdzie znajdzie się wolny skrawek ziemi, wyrastają krzewinki jagód i mchy.


Pochylają się brzózki, jarząby, czasem pojawi się świerczek.
W tym urokliwym plenerze stoi skalny domek- Pustelnia.


Kamienne stopy olbrzymów, oplatają macki korzeni drzew.
Baśniowy świat... Przenieśliśmy się w jakiś inny wymiar.
Nie dziwne, że to właśnie Góry Stołowe wybrano jako plener do filmu ,,Opowieści z Narnii...''

Trójboczny Grzyb- a raczej jeden z wielu grzybów olbrzymów, uparcie rosnących przy szlaku.




Błotniste ścieżyny wyłożone są drewnianymi podestami, które przydają się tym bardziej, im mniej przychylna pogoda nam towarzyszy.
Na naszej drodze zakotwiczył okręt- lekko pochylona skała, sprawia wrażenie statku,
który utknął próbując przepłynąć wąskim przesmykiem, pomiędzy głaziskami.


Za nim niewielka przestrzeń otoczona kilkoma wyniosłymi ,,strażnikami''.
Najbardziej charakterystyczna, jakby pazurzasta Lwia Łapa, wyciągnięta ku niebu.
Wielki kot przysypia gdzieś w podziemnych jaskiniach i wyprostował jedno łapsko ponad skalistą powierzchnię. ;)





Natychmiast za dumnymi skalnymi postaciami, wyrasta olbrzymi grzyb.
Do tego dwunożny.


I znowu wąski korytarz.

Dolne zwężenia skał są niczym potężne łapy zwierząt.
Niektóre mają swoje nazwy- choć nie są one wymienione pośród tych najbardziej zauważalnych i opisanych.
Wspomniana już- Lwia Łapa i Noga Konia. I cała rzesza tych którym nasza wyobraźnia sama może nadać imię.
Szkoda, że obdarzonych numerami jest tylko 9.
Pośród całej reszty uznano je za najbardziej interesujące.
W ich pobliżu stoją niskie, drewniane słupki informacyjne.



Przed kolejnym węższym korytarzem- Noga Konia.
Zaraz za zakrętem, po prawej ręce pojawia się okienko Kasy.
Naturalny otwór w skale, do złudzenia przypominający okienko kasy, np. na poczcie.
Niektórzy nawet włażą do środka... ;)


Dość wysokie formacje tworzą labirynt, którym docieramy do chyba najciekawszej skałki.
Kurza Stopka, a raczej całkiem spora Kura, stoi na gładziutkiej, owalnej podstawie.
Cieniutka łapka rozszerza się ku górze w całkiem spore ,,udko'', a to przechodzi w kurzy brzuszek, przesłaniający niebo.


Miejmy nadzieję, że ta fajna skałka przetrwa jak najdłużej.
Jest wyjątkowa.
Ciekawość- czemu te bliższe ziemi warstwy skalne, cienieją najszybciej,
podczas gdy położone wyżej,opierają się wpływom otoczenia, bardziej stanowczo.
Przyczyn należy szukać w różnej odporności skał na warunki otoczenia
Jak również w rodzajach skał tworzących rzeźbę Gór Stołowych i sposobie w jaki ułożyły się ich warstwy, oraz jakim warunkom były poddawane przez wieki...

Twardsze piaskowce warstwy górnej, choć czesane przez wiatr i wodę, niszczeją wolniej, niż bardziej miękkie margle warstwy dolnej.
Kurza Stopka to chyba najbardziej jaskrawy przykład, a tuż za nią Okręt Skalny.
Góry Stołowe to po prostu góry, które ,,stanęły na głowie''. ;) 

Zostawiamy z boku Kurzą Stopkę i wracamy na szlak.






Czeka nas tunel, od którego co jakiś czas odbiega boczne, budzące ciekawość- rozwidlenie.
Czasem trzeba schylić głowę, bo od góry jakiś zaklinowany głaz zmusza do pokłonu.




Skały napierają z obu stron- trzeba wciągać brzuch, często froterować zadkiem jedną ze stron, przykucać...
Głazy są czyste, gładkie, przyjazne.
Niektóre wyglądają jak stosiki placków- ułożone na sobie, sklejone warstwami...




Ponad naszymi głowami przewieszone- gałęzie drzew.
Coraz bardziej doceniamy fakt istnienia drewnianych kładek.
Tu sporo wilgoci, stoją kałuże, grząskie błoto otacza drewniane deski.
Wąski korytarz wyprowadza na kolejną, skąpaną w słońcu otwartą polankę.


Uschłe korzenie drzew, pozostawione tu celowo, pewnie z racji fantastycznych kształtów-
dodają miejscu uroku.
Tuż za polanką- kolejne przewężenia, a za chwilę wchodzimy do skalnych pokoi.





Głazy od góry stykają się ze sobą- tworząc sufity. Dolne rozszerzenia- niesamowicie gładką posadzkę.
A środek to przewężone kolumny... Sala Książęca.
Między szczelinami, sieją się promienie słońca.
Brakuje tylko tancerzy, wirujących sukni balowych pośród tych komnat.
I może tylko ciemnego koloru ciek wodny okrążający kolumny, burzy trochę tę doskonałość


Za chwilę Długi Pasaż.
Korytarz na tyle wąski, że jedna deska na ziemi wystarcza by wypełnić odstęp pomiędzy ścianami.
Droga skręca w najmniej oczekiwanych momentach, chowa się za głazami.




Idąc niezbyt blisko za innymi, można się nagle zdziwić, gdy znikną nam z oczu.
Ściany Pasażu osiągają wysokość ok. 12 m i są oddalone od siebie o ok. 40-100 cm.
Wąski Pasaż prowadzi do rozszerzenia zwanego Kuchnią, lub Karczmą. Dawniej- Karczma Liczyrzepy.







Rzeczywiście- można na upartego dopatrzyć się tam pomieszczenia barowego. ;)
Pod potężną powałą- kamienne, półkoliste sofy, lady barowe, a może wielkie piece???...
Tylko jakoś z wyposażeniem baru krucho ;)
Nie dowieźli... albo wywieźli :D ;)
Wita nas kolejna polanka, w ciepłych promieniach słońca.


Ponad ścieżką przechodzi olbrzymia ośmiornica. 

Pozostałość po starym drzewie, którego korzenie zbyt ciekawie wspięły się na potężny głaz przy ścieżce.
Na tyle ciekawie, że żal by było zrezygnować z takiej ozdoby.
Niestety- jeszcze gdyby wszyscy potrafili docenić wyjątkowość tego miejsca
Dowodem na pobyt gdziekolwiek niech pozostanie fotografia, którą dziś można zrobić byle jakim smartfonem; a nie głupi podpis- ,,Tu byłem...''
ewentualnie jeszcze ,,uroczy'' niecenzuralny epitet. No chyba, że to imię autora. ;)


Przechodzimy pod ramionami ośmiornicy, by za chwilę dostrzec sporych rozmiarów jaszczurkę.
Wygładzony pień drzewa znalazł wsparcie w pozornie ,,zimnym'' głazie...
Na polance, kolejna tabliczka informująca o ciekawej formacji skalnej.


Jesteśmy przed Przesmykiem Liczyrzepy.
Nie można było pominąć Ducha Gór, w tak urokliwym zakątku.
Wszak on to niekwestionowany gospodarz tych rejonów.
Ciekawi legendy o powstaniu Błędnych Skał, mogą znaleźć ten opis bez problemów w wyszukiwarce.
Powielać go tutaj po raz kolejny, gdy znajduje się on w każdym opisie wycieczki w te rejony- nie miałoby sensu.
Jak można się domyślić- Duch Gór miał decydujące słowo w stworzeniu tego miejsca. ;)

Przesmyk Liczyrzepy to wąski przecisk między ścianami.
A te są lekko nachylone, dodatkowo pofalowane i wymuszają przyjmowanie dość dziwnych pozycji, u chętnych przejścia.
Plecak lepiej zdjąć.





Jest nawet takie miejsce, gdzie robi się ciemniej, bo od góry potężny głaz niczym strop- zamyka widok na niebo.
Wielka, gładka i długa ściana po lewej stronie.


A za przesmykiem, bajkowa sceneria zachęca do sesji fotograficznej.>
Kilka promieni słońca i znów skalne komnaty zapraszają w swe wnętrza.
Potężny, długi głaz- żadnych pęknięć to ściana boczna Wielkiej Sali.
Urokliwy sufit nad naszymi głowami- jasna, pofalowana faktura z pomarańczowymi, niezbyt licznymi plamkami porostów
Jak bita śmietana. :) Opada filarami na błotniste podłoże.






Już niedaleko do wyjścia... Wielka szkoda.
Kilka zakrętów i ... na przemian cieniste korytarze i tonące w słońcu polanki. Ostatnia, okolona wielkimi kośćmi do gry (kwadratowe głazy, jeden na drugim ;) ), kończy się Furtką.



Wyjście z bajki, do cywilizacji i codzienności.
Za Furtką- szeroki plac wyłożony płytami piaskowca, drewniane ławy, stoły, daszki.


Można posiedzieć chwilkę, albo od razu iść dalej.
Szeroka, wyłożona płytami- droga trawersuje zbocza Ptasiej Góry.



To właśnie na jej zboczach leżą Błędne Skały.
Chociaż często w opisach jest informacja- że leżą na zboczach Skalniaka.
Można uznać, że jedno i drugie stwierdzenie jest prawdą.
Skalniak jest tą wyższą kulminacją w zielonym masywie, podczas gdy Ptasia Góra nie bardzo się wyróżnia.
W przeciwnym kierunku od wyjścia z rezerwatu, biegnie szlak zielony, w kierunku Machowskiej Drogi.
I dalej, poprzez szczyt Ostrej Góry, w kierunku dawnego przejścia granicznego.
My wracamy szlakiem czerwonym, mając co jakiś czas widoki na stronę czeską.




Zboczem tym niegdyś przemykali przemytnicy.
Mijamy platformę widokową, a za balustradką szeroki, rozległy głaz, a na nim słupek nr. 172/5.
To Bor- uznawany za najwyższy punkt Czeskich Gór Stołowych .
Więc wychodząc ostrożnie poza balustradę, możemy przy okazji zdobyć coś więcej. ;)
Nasza droga doprowadza do betonowych schodków.



Wspinamy się nimi na parking górny, z którego rozpoczęliśmy nasze zwiedzanie.
Na parkingu już brak miejsc. Turyści muszą stawiać samochody na poboczu drogi głównej.

Mamy długi weekend, Boże Ciało; więc pasjonatów cudów przyrody całkiem sporo.
Nie czekamy długo na odpowiednią godzinę do zjazdu...
Wydostajemy się szybko na drogę główną i kierujemy się w stronę Karłowa.

Ściany Szczelińca, jakie wyrastają nam przed oczami, nie pozwalają przejechać obojętnie... ;)



............. c. d. n. ..............................

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz