sobota, 14 maja 2022

Dolina Koprowa

Podbanské- niewielka osada u wylotu dolin Kamienistej i Cichej.
Rzadko kto tam zagląda, ze względu na trudności z dojazdem.
No chyba, że komuś chce się drałować od Szczyrbskiego Jeziora dodatkowe 16 km. to nie ma problemu.
Samochód wymusza, rzecz jasna, powrót do miejsca gdzie się zaparkowało.


Podobno sezonowo (latem) jeżdżą tam autobusy ze Szczyrbskiego.
Chyba ze dwa na dzień.
Ciężko zrobić dłuższy szlak i jeszcze wrócić na ostatni powrotny.
No chyba, że ktoś biega i nie zwraca uwagi na otaczające okoliczności, albo zamierza np. schodzić przez grań główną do Polski. To ostatnie to dość sensowna opcja.
A najlepszą jest wynajęta miejscówka w Podbańskiej. 😊
Osada ma niewielu mieszkańców.
Za to są w niej hotele, domki letniskowe i wyciągi narciarskie na zboczach Hliny
( długi grzbiet odchodzący od szczytu Wielkiej Kamienistej).
Nieznana jest przyczyna, dla której okolice Podbańskiej są tak izolowane od świata.
Choć może dzięki temu są jeszcze ciche i nie zadeptane.
Zresztą jak widać Słowakom nie zależy zbytnio na regularnym skomunikowaniu tamtych rejonów. Położone tam obiekty turystyczne widać mają się dobrze mimo braków logistycznych.


Okolica przepiękna- to i broni się sama.
Ciekawe szlaki wybiegają z Podbańskiej.
Dolina Cicha i Koprowa- obie wygodne i dostosowane do dwóch kółek.
Oczywiście nie na całej długości.
I jeszcze jedna- Dolina Kamienista, dzika i tajemnicza.
Tą wybierają zdążający na Bystrą.
To bardzo długa i wymagająca kondycyjnie wyprawa. Dolina Kamienista wybiega na Pyszniańską Przełęcz i tu niestety trafia na zamknięty odcinek polskiego szlaku sprowadzający Doliną Pyszniańską ku Schronisku Ornak. Ale widoczny przynajmniej w górnym biegu. W dolnym- ginie w chaszczach i wiatrołomach.
Zejście do Polski (legalne 😉) jest możliwe przez Ornaki.

Wcześniejsze przystanki w Podbańskiej- tj.
Chata kapitána Rašu i Tri Studničky wybierają podążający na Krywań.
My jedziemy na niewidoczny z drogi głównej, ukryty za laskiem, wielki parking.


Zwraca uwagę budynek dawnego przystanku z powybijanymi szybami.
Skąd się bierze taka głupota, żeby niszczyć? Ciężko pojąć.
Nie wiedzieliśmy, iż za kolejnym pasem lasu, dokładnie za przystankiem, znajduje się kilka pensjonatów, jak również knajpek.
Podbanské to bardzo interesująca i tajemnicza miejscowość.
Domy, pensjonaty, restauracje są porozsiewane i poukrywane w lesie.
Jadąc główną szosą można minąć miejscowość nie zauważywszy.
Jeśli tam traficie nie szukajcie szlaku żółtego. Idąc zgodnie z nim nadłożycie sporo nieciekawej drogi.
Wjazd na parking znajduje się na ok. piątym kilometrze licząc od Trzech Studniczek. (15 sekund od przejechania mostka na rzece Białej)
Jak wjedziecie na parking, a planujecie coś w Dolinie Cichej- jedźcie aż do końca parkingu (pn-zach.).
Tam można spokojnie postawić samochód. Szosa biegnie zakolem dalej w kierunku hotelu Permon.
A tuż przed owym zakolem odbija polna dróżka w kierunku rzeki i widocznego mostka.


Na pobliskim drzewie kierunkowskaz-
Tichá Dolina.
Mostek po którym przechodziliśmy to już historia. W lipcu 2018 roku zniszczyła go powódź. Aktualny mostek jest więc nowy. Czy przypomina ten dawny, nie wiem- czas by się przekonać.




Za mostkiem dojście do asfaltówki, którą już biegnie znakowany żółtym kolorem szlak turystyczny.
Mijamy po lewej hotel Permon.
1.5 km do rozwidlenia szlaków.




Żółty odbija w Dolinę Cichą, a my wybieramy zielony ku Dolinie Koprowej.
W rozwidleniu piękna leśniczówka.



Chwilę przed nią, pod srebrzystymi brzozami- głaz upamiętniający pięciu partyzantów z oddziału Wysokie Tatry.
Za plecami omglone Tatry Niżne.




Przed nami pochylony garb Krywania.
Szlaki na długich odcinkach wyasfaltowane- są idealne na wycieczkę rowerową.
Dolina Cicha na dłuższym odcinku- asfalt dociera praktycznie aż do podnóży Kasprowego.
Koprowa krócej, gdyż asfalt kończy się już przy Niewcyrskiej Siklawie.
Uważam, że asfalt w takich dolinach to bardzo dobry pomysł. Albo chociaż utwardzenie drogi.
Sama nie korzystałam z roweru do tej pory, ale kto wie?
A to spore ułatwienie i znaczne przyśpieszenie w dotarciu gdzieś wyżej.
Te doliny są naprawdę potężne!
Minus? Jak przy samochodzie- trzeba wrócić do punktu ,,zaparkowania''.
No jedynie w przypadku Morskiego Oka, jestem przeciw rowerom.
Za duży ruch, po prostu...
..........................
Szosa biegnie przeważnie płasko, czasami tylko pojawiają się lekkie wzniesienia. Po drodze przyjemne, drewniane wiaty, mostki ponad potokami.




Wszystko zadbane- do pozazdroszczenia.
U nas gorzej. Może dlatego, że, jak to powiedział ktoś mądry, bo u nas biorą pieniądze za wstęp do parku. 😉
Na Słowacji nie.
Nie mówimy teraz o kwestii ubezpieczeń- to inna bajka.
Każdy myślący turysta, jadąc na słowackie trasy- wykupuje takie ubezpieczenie.
Opinie, iż słowackie szlaki są porozwalane, może wygłaszać tylko ignorant. Fakt- znajdą się i takie.
Chociażby- ostatnia prosta na Rysy, do takich należy.
Ale to chyba najpopularniejszy szlak.
To i zapewne ten co takie opinie wygłaszał- był właśnie tam, a o innych niewiele wie.

Mamy 3.5km do Rozdroża pod Gronikiem.
Tu dobiega szlak z Trzech Studniczek.




Za mostkiem boczna dróżka w kierunku całkiem zadbanego, drewnianego domu.
Niestety zamknięty. Szkoda- bo byłaby to cenna miejscówka.



Na poboczach kolorowe kwiaty, często nie widywane w innych tatrzańskich zakątkach.



Goździki kropkowane tak pieczołowicie wysiewane na skalnych ogródkach, tu rosną z wyraźnym upodobaniem, całkiem niepielęgnowane, a może właśnie pielęgnowane troskliwie Dłonią Najlepszego Ogrodnika...
 

Na wysokie zioła, wspina się powolutku duży motyl.
Gatunek chroniony- więc tym bardziej cieszy jego spotkanie. To niepylak apollo.



Chce widocznie osuszyć jeszcze orosiałe po nocy- skrzydełka.
Od rozwidlenia pod leśniczówką, towarzyszy nam Koprowy Potok.



Raz bliżej, raz dalej, ale zawsze daje znać o sobie.
Wyżej tworzy przepiękne kaskady.
Ograniczeniem doliny, którą podążamy jest od prawej- potężny masyw Krywania
Widać ,,udręczonych'' 😉 wędrowców podchodzących pod Krywańską Kopę.
A tam jak na patelni. Caluteńki szlak jest wystawiony na działanie słońca i bezlitośnie pnie ku górze.


Podobno Krywań to największe przewyższenie w Tatrach. Skutecznie mnie to powstrzymuje przed jego zdobywaniem.


Po przeciwnej stronie grań Liptowskich Kop. Piękne, zielone pagóry, gdzieniegdzie tylko jeżące się głazami.



Spływa z nich wiele potoczków zasilających Koprową Wodę i wrzyna się w nie wiele dolinek bocznych, stanowiących jedno z Doliną Koprową.
Co ciekawe- Liptowskie Kopy tak chronione przed ciekawym okiem turystów, są widocznie poorane plątaniną leśnych, wyraźnie utrzymywanych ścieżek.
Bardzo fajna, kusząca opcja dla niepokornych...
Liptowskie Kopy doprowadzą bowiem do Zaworów, a stamtąd już tylko kawałeczek do Gładkiej Przełęczy i 5 Stawów.
Idziemy nadal wygodną drogą jeszcze ok. godzinki do wylotu ścieżki wiodącej pod Niewcyrską Siklawę.



Wcześniej spora polanka po lewej, na której stoi leśniczówkowa terenówka.
Tutaj stało swego czasu schronisko- najpierw Schronisko Rudolfa- trzypokojowy domek myśliwski Habsburgów, z którego mogli korzystać turyści, pod nieobecność gospodarzy.
Domek spłonął w 1909 roku.

Następnie wybudowano Chatę Mühlmanna (1912 rok).

                     źródło- Wikipedia

Ta przetrwała nawet wojnę, choć mocno uszkodzona. Wyremontowaną, w latach 60-tych zniszczyła powódź i resztki rozebrano.
Jeszcze jedna chata, a raczej drewniany szałas, zwany Watrą, istniał przy ujściu Doliny Ciemnosmreczyńskiej. Podobno był najlepiej ukrytym schronem w Tatrach i nie każdy wiedział jak doń trafić.


źródło-Wikipedia

Nie miał drzwi, a na środku chaty było miejsce na ognisko.
Spłonął w 1924 roku.
Do tej pory jakichkolwiek schronisk w okolicy brak.
.........................................
Niewysokie głazy, lekko pod górę prowadzą w ten wypełniony szumem wodospadu- zakątek.




Gdy tam byliśmy wejście było otoczone wysokimi świerkami. Może ze dwa-trzy drzewa leżały w korycie potoku.



Jak bardzo byłam zaskoczona oglądając jeden z nowszych filmików, na którym wejście jest już całkowicie odsłonięte.
Drzewa wyłamane. Smutny widok, podobny do tego z okolic Polany pod Wysoką. Czy i tu dotarła żarłoczna paskuda, czyli kornik-drukarz... Zapewne.
Wodospad jest piękny. Ale widzimy zaledwie najniższą z jego kaskad.
 



Tabliczka kierunkowa wskazuje

Kmeťov vodopád. I jest to małe zamieszanie- ponieważ ów jest niewidoczny ze szlaku.
Kmeťov vodopád to Pośrednia Niewcyrska Siklawa,
która jest nieco wyżej, ukryta w lesistym, stromym zboczu.
My widzimy Niżną Niewcyrską Siklawę.
Najkrótsza jest Wyżnia, co nie znaczy że najmniej efektowna.
Co do wysokości dwóch pierwszych- zdania są podzielone i wypadałoby to wreszcie jasno turystom określić.
Powtarzane są w internecie informacje o wyższości Pośredniej Siklawy nad Niżną. Ale konkretne ich długości są również różnie podawane.



Tymczasem wg. naszego niekwestionowanego autorytetu-W. Cywińskiego i ku tej opinii się skłaniam- najwyższa jest ta najniżej położona, choć nie widzimy jej do końca.
Ma wysokość ok. 60 m.
Pośrednia, dwustopniowa- ok. 45 m.
I najwyżej położona- Wyżnia ok. 30 m.
Nieprawdę jest również informacja że cały wodospad jest najwyższy w Tatrach.
Wyższa jest Ciężka Siklawa.
Niemniej jednak, skalisty próg Doliny Niewcyrki budzi wielki szacunek.
Dziś objęta ścisłym rezerwatem, dawniej powyżej urwistych progów, miała nawet swoją drewnianą kolibę.
Ponad potokiem przerzucony drewniany mostek, z którego lepiej można docenić urodę siklawy.



Widać jakąś wydeptaną ścieżkę po zboczu, ponad mostkiem.
Ale nie jest to wejście do Niewcyrki.
To droga w kierunku Kotliny Krywańskiego Potoku (Krywańskie Koryto) i Szkaradnego Żlebu Krywania.
Do Niewcyrki wchodziło się nieco dalej.
Dziś te tereny kryje gąszcz.
Kończy się droga asfaltowa, a tym samym droga dla rowerów, jak również trasa dostępna zimą.


Wyżej mniej wygodna, wąska ,,szutrówka''.
Zbliżamy się do potoku.
Piękna kaskada zielono-błękitnej, lustrzanej wody wpada w zagłębienie zwane baniorem, a w tej okolicy- sympatyczniej ,,niedźwiedzim basenem''.





Wychodzimy na bardziej otwarty teren.
Pięknie prezentują się Kopy Liptowskie, z których gdzieniegdzie widać spływające strumienie.





Docieramy ostatecznie do wiaty na Garajowej Polanie.
To ok. pół godzinki od wodospadu niewcyrskiego.
W przyjemnym cieniu wysokich drzew, przy drewnianym stole zjadamy co nieco i dopijamy herbatę.





Dalej stoi również drewniana wiata.
I na tym kończy się tego dnia nasza trasa.
Do ujścia Doliny Hlińskiej byłoby jeszcze dodatkowe pół godziny, do Rozdroża pod Ciemnymi Smreczynami- kolejne pół godziny.
Za długo, nie wyrobimy się.
W marzeniach pozostaje na razie potężna pętla od Koprowej, przez Zawory i do Doliny Cichej. To ok. 30 km.
A jeszcze długi powrót do Polski.
Jakże brakuje schroniska w tych rejonach!
Wracamy więc nieśpiesznie tą samą trasą.
W tym przypadku innego wyjścia nie ma.
Ale idzie się nam całkiem sprawnie.
Na tyle, że jeszcze możemy zajrzeć w okolice drewnianej chaty i dalej posiedzieć nad szemrzącym strumieniem.





Mija nas jeszcze kilku rowerzystów.
Na niedługo przed dotarciem do leśniczówki, z krzaczorów przygląda nam się koziołek sarny.
A zrozumiawszy, że sam też jest widziany- szybkim susem oddala się w zarośla.


Dolina Koprowa, a i Cicha zapewne to super pomysł na całodniowy spacer.
W pętli- nawet dość wymagający spacer.
Wiem, że się powtarzam, przy okazji wielu tras, że to piękne, warte odwiedzin zakątki.


Dla tych którzy chcą widzieć piękno przyrody, nie tylko ,,drzeć'' byle wyżej, taka Koprowa to obowiązkowy punkt we wspomnieniach kiedyś tam.
A na dobranoc-
kôprovníček bezobalný... 😊
Tak ładnie nazywa się po słowacku, roślinka (marchwica pospolita),
od której wzięła swą nazwę Dolina Koprowa.