,,Wchodziłeś Żlebem Stanikowym?
Gdzie las stareńki chyli głowę,
Gdzie jak dziadulek zapatrzony
w Czerwone Wierchy traci mowę…
Co jest takiego w tej cichości,
która wchodzących tu zalewa...?
Z boku poszumem strumień gości,
Wyżej poszumem niosą drzewa.
Łagodne siodło malinami
wita wędrowców nadchodzących,
A w dole Przysłop wita mgłami,
pośród promieni słońca drżących.
Czemuż gdy jechać znów zamierzam
w te wrosłe w niebo Tatry moje...
Do szlaku tego myślą zmierzam,
na szlaku tym na powrót stoję…