środa, 10 stycznia 2024

Połonina Caryńska. Ustrzyki Górne- Brzegi Górne

 

Szlak piękny i widokowy.
Zaczniemy z Ustrzyk Górnych, zakończymy w Brzegach Górnych.
Aby połączyć pętelkę, trzeba by przedeptać odcinek asfaltu łączący obie miejscowości, albo liczyć na jakąś podwózkę. O tę cokolwiek łatwiej w sezonie letnim.
Dla zmotoryzowanych- lepiej zostawić samochód tam, gdzie mamy kończyć wycieczkę i podjechać busem na start.
Wtedy mamy pewność, że nawet jak zejdziemy późno- mamy czym wrócić.
Szkoda, że my o tym nie pomyśleliśmy jakoś. Niemniej jednak wszystko ułożyło się dobrze.


W Ustrzykach spory parking.
Wejście do parku płatne.
Szybko przekraczamy mostek nad Rzeczycą.
 



Dalej przyjemna, pachnąca łąka, okolona zaroślami wikliny. Naokoło pochylają się łagodne, ciemnozielone pagóry.



Drewniana kładka przez podmokły teren i wkrótce schowamy się w cieniu lasu.
Wysokie buki ponad ścieżką, która zaczyna wznosić się coraz mocniej.
 




Ten odcinek choć nieco męczący i mało widokowy, to praktycznie całe przewyższenie.
Po drodze i trochę korzeni i ostrych kamieni i nieprzyjemnego błota.



Godzinka drogi i miniemy dużą wiatę na zboczu.
Przy wiacie drewniana kapliczka
Matki Bożej.

Po kolejnych 15-20 minutach wyjdziemy z lasu.






Zbocze jest dość upierdliwe, tym bardziej że kilka dni temu przeszła niezła ulewa. Więc łapiemy błotne poślizgi.





Pojawiają się drewniane barierki dla ułatwienia podejścia- przytrzymania się na wypadek takich warunków.




Ponad lasem polanka porosła obficie szczawiem alpejskim.
Gdzieś tam w oddali, za naszymi plecami wyrasta Tarnica, za nią Rozsypaniec i Halicz.





Charakterystyczny jej kształt ułatwia rozpoznanie.
Po lewej mamy Rawki, po prawej Magurę Stuposiańską.


 




Wreszcie otaczają nas długie, złote włosy połonińskich traw, przetykane gdzieniegdzie karłowatymi malinami, ,,plackami'' szczawiu, borówek i niezliczoną ilością kolorowych, polnych kwiatów.




Aura taka sobie, bo wieje niemiłosiernie.
Trzeba schować się w kaptur i przeć uparcie przed siebie.
Miniemy pierwszy punkt w długim zboczu, oznaczony słupkiem.



Możliwość zejścia do schroniska studenckiego ,,Koliba'' i w kierunku Bereżek.
Jesteśmy na wysokości 1230 m.
Kilka rozwalających się ławeczek, pośród traw i zapewne resztek poprzednich ławek.





Przed nami widać wzniesienie Kruhlego Wierchu.
Ale tam już nie idziemy, choć to całkiem blisko od odejścia zielonego szlaku, w który skręcimy.






No i jak ktoś ma więcej czasu niż my, może iść dalej szlakiem czerwonym aż do Brzegów Górnych.



Tymczasem zielony szlak spływa monotonnie zboczem, mijając nieliczne szare usypiska kamieni i powiewające trawy.
Naprzeciw mamy wzgórze Małej Rawki.
 

 



Trasa w dół jest podobna do podejścia od Ustrzyk.
Pewne jest to, że trzeba bardzo uważać, bo zbocze w lesie jest równie śliskie i błotniste co poprzednie.




Kto ma siłę, kondycję i zapas czasu- może sobie walnąć pętelką z Ustrzyk, przez Wyżniańską Przełęcz, Rawki z zejściem do punktu wyjścia.
Wielka szkoda, że za Rawkami, nie wolno już iść dalej na wschód.
Ten ukraiński odcinek byłby fajnym uzupełnieniem w kierunku Przełęczy Bukowskiej.
...
Schodzimy dalej poprzez przyjemne łąki.









Mijamy kolejny drewniany podest przez podmokłą łąkę, niżej pokrytą skoszonym sianem...


Pojawia się tabliczka z informacją o istniejącej niegdyś w tej okolicy wiosce Berehy Górne...
Zostały po niej zdziczałe sady, cerkwisko, cmentarz.




Miejsce gdzie można minimalnie spojrzeć w ową przeszłość, znajduje się u wspomnianego ujścia czerwonego szlaku w Brzegach. Wieś ciągnęła się wzdłuż drogi w kierunku Przełęczy Wyżniańskiej, stąd informacja i tutaj.


 


Przy szosie przystanek. Informacji o busach brak. Ale natychmiast trafia się mały busik z miłą panią kierującą, która nas oczekujących namierzyła. Inkasuje za bilety i dowozi nas do Ustrzyk Górnych.
No i super. I pani zadowolona z zarobku i my z podwiezienia.
Wracamy samochodem do Cisnej, zatrzymując się po drodze za charakterystycznymi zakosami szosy. To bardzo widokowe miejsce- Przełęcz Wyżna.



Wspaniałe widoki na obydwie Połoniny, w oddali widać nawet gniazdo Tarnicy. Na łące poniżej, pasie się stado łaciatych krówek.
Jaka szkoda że takich pejzaży w innych rejonach kraju ze świecą szukać. 
Gdzie te czasy, gdy krowy i konie radośnie hasały po zielonych łąkach... Tylko w nielicznych regionach jeszcze tak jest.
Zas...ana unia tak dała i jej chore nakazy i zakazy.
Oby ten unijny nierząd upadł jak najszybciej.
Nigdy wcześniej nie było takiego zanieczyszczenia środowiska jak od czasu gdy unijne bezprawie zapanowało. Ale kłamliwie jest wmawiane ludziom, że zanieczyszczenie pochodzi skąd indziej, niż w rzeczywistości.
Gdyby Polską rządzili prawdziwi Polacy, już dawno uwolnilibyśmy się z tego europejskiego kołchozu.
 

Bieszczady są jeszcze pięknym, zielonym rejonem. Choć szkoda, że tak zdeptanym głupotą.
Już o tym pisałam, że nie zrozumiem, czemu domostwa po wysiedleńcach, nie zostały oddane do zamieszkania ludności krajowej.
Czemu zniszczyć, spalić, a nie dać.
Płyty nagrobne wykorzystano do budowy drogi, aby poniżyć i opluć człowieka.
Logika władzy, logika polityki, skłócenie ludzi sterowane po dziś dzień, tylko czy to jeszcze powinno być nazywane logiką...
czy może zwykłym sq...rwieniem.
Czy kiedyś ludzie będą mieć szansę żyć jak kiedyś...?
Dopóki nie wysadzi się pewnych środowisk ostatecznie tam gdzie ich miejsce, raczej nie.
 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz