Szlak, który zyskał miano najtrudniejszego podejścia na Giewont.
Moim zdaniem niezasłużenie, ale ile turystów tyle opinii ;)
Rzeczywiście odcinek leśny może dać w kość, ale która
podejściówka nie męczy...
Szkoda, że nie da się od razu znaleźć u stóp planowanego
szczytu (chyba że nocując na szlaku ;) ).
Jak już wychodzimy ponad regle to i ewentualne trudności
skalne tak nie męczą.
Może te widoki
dookoła dają tyle sił... ;)
A szlak przez Grzybowiec jest najmniej monotonny,
najbardziej urozmaicony i wspaniały widokowo.
Oczywiście z tych legalnych ;)
Wejście do Strążyskiej- praktycznie w mieście.
Dla idących pieszo lub jadących z centrum...trasa
przedstawia się następująco.
Naprzeciwko cmentarza na Pęksowym Brzyzku, na południe
biegnie uliczka Kasprusie.
Trzymamy się jej od początku do końca. W końcu ulica zmienia
nazwę. Na Strążyską.
Mijamy po prawej stronie rozległą łąkę, na której często
pasą się owieczki.
...
...
...
...
Już wiem czemu górale potrzebowali sporych terenów pod
wypas. Owca strzyże trawę w niepojętym tempie. Niczym mała kosiarka.
Jedna owca przy domku na wsi i nie potrzebujemy maszyny.
Jedna owca przy domku na wsi i nie potrzebujemy maszyny.
Gorzej tylko, że owieczka
nie będzie wybierać czy trawka, czy ukochany, wypieszczony kwiatek ;)
...
...
...
Od początku łąki- ok. 400 m. do Ścieżki pod Reglami i
już jesteśmy przy wejściu do doliny.
Strążyska, udostępniona turystycznie to raptem 2 km.
Trasy spokojnej, nietrudnej, bez nagłych wzniesień.
Trasy spokojnej, nietrudnej, bez nagłych wzniesień.
Widoków za bardzo nie ma. Zwyczajna, reglowa dolinka.
Środkiem płynie Strążyski Potok, tworząc urokliwe kaskady.
Najładniejsza to chyba ta naprzeciwko skałki Jelinka.
Niesamowite ilości lepiężników przy potoku i w innych
wilgotnych, cienistych zakamarkach.
Po ok. 400 m. od wejścia, mijamy leśniczówkę na polanie
Młyniska.
Trzy minutki marszu i przekroczenie kolejnego mostka.
Na samotnej skale nad potokiem- kapliczka Matki Bożej Częstochowskiej.
Na samotnej skale nad potokiem- kapliczka Matki Bożej Częstochowskiej.
Lewe obramowanie doliny stanowi grzbiet odchodzący od Sarniej Skały- tzw. Grześkówki.
Po naszej prawej, zalesiony grzbiet Samkowej Czuby i Jatek.
I tamtędy wiódł szlak niegdyś...i on również, jak wiele
innych, zniknął z map szlakowych kilkadziesiąt lat temu.
Powód ... :D wiadomy. ,,Ochrona'' przyrody. :P
Wejście na Jatki, znajdowało się w pobliżu obecnej budki
wejściowej; trochę wyżej, w kierunku Doliny za Bramką.
Poniżej zielonego grzbietu, na wschodnim zboczu spadającym
ku Strążyskiej,
charakterystyczne skałki o dziwnych kształtach i rozmaitych nazwach.
charakterystyczne skałki o dziwnych kształtach i rozmaitych nazwach.
Najbardziej znane - ostre Kominy Strążyskie, na których
próbowano swoich umiejętności wspinaczkowych...
Kiedyś zwane Dziadami, lub Płaczkami, są bocznym ramieniem wspomnianej Samkowej Czuby.
Jest ich 5, ale z dołu najlepiej widoczne są 3.
Za nimi, skała Jelinka.
Skałka ta doczekała się swojej nazwy, dopiero po zawieszeniu na niej pamiątkowej tablicy- poświęconej wspomnianemu E. Jelinkowi, Czechowi z pochodzenia.
Człowiek ten poświęcił całe życie krzewieniu przyjaźni polsko-czeskiej.
Powyżej skały, niepamiętany już dzisiaj, zarosły szlak -
który również wyprowadzał na Jatki.
Żeby było śmieszniej, na szlaku tym stoi znak zakazu wejścia- przekreślony ludzik.
Jeśli uzurpatorzy Tatrzańskiego Parku tak bardzo nie chcą,
by chodzić poza szlakami,
po co informują takowymi znaczkami, że jednak kiedyś, tu i ówdzie, szlak istniał ;)
A może i dobrze że tak robią, :D
Dzięki temu, my co pragniemy poznać nasze ukochane góry ,,od podszewki'', wiemy co, gdzie i jak ;)
Żeby było śmieszniej, na szlaku tym stoi znak zakazu wejścia- przekreślony ludzik.
Jeśli uzurpatorzy Tatrzańskiego Parku tak bardzo nie chcą,
by chodzić poza szlakami,
po co informują takowymi znaczkami, że jednak kiedyś, tu i ówdzie, szlak istniał ;)
A może i dobrze że tak robią, :D
Dzięki temu, my co pragniemy poznać nasze ukochane góry ,,od podszewki'', wiemy co, gdzie i jak ;)
Dalej kolejne skałki- tym razem są to Kapelusze.
Wyżej Samkowy Zwornik i właściwe wzniesienia Jatek.
Wyżej Samkowy Zwornik i właściwe wzniesienia Jatek.
Zwykle turyści nie zwracają uwagi na te skałki, bo i drzewa
wiele zasłaniają.
Przyjrzeć się im wnikliwiej można dopiero z naprzeciwka,
stojąc trochę wyżej, niż na dnie doliny. Np. z Sarniej Skały.
Przyjrzeć się im wnikliwiej można dopiero z naprzeciwka,
stojąc trochę wyżej, niż na dnie doliny. Np. z Sarniej Skały.
Poniżej Jatek, charakterystyczna ostra turnia.
To prawdopodobnie Kiernia... piszę prawdopodobnie, ponieważ dyskusje na temat tego, którą z ostrych skałek Jatek, górale nazwali Kiernią; trwają do dziś.
To prawdopodobnie Kiernia... piszę prawdopodobnie, ponieważ dyskusje na temat tego, którą z ostrych skałek Jatek, górale nazwali Kiernią; trwają do dziś.
A że niegdyś nadawano nazwy temu, co najbardziej rzucało się
w oczy, ostatnie domysły celują w tą turniczkę.
Tym bardziej, że była ona również celem i nielichym wyzwaniem dla wspinaczy.
Tym bardziej, że była ona również celem i nielichym wyzwaniem dla wspinaczy.
Pod uwagę brany jest także położony wyżej- Samkowy
Zwornik,
którego obecna nazwa jest dość ,,młoda'' i zdecydowanie nie wymyślona przez górali.
Być może zastąpiła ona nazwę dawniejszą, kto wie...
Choć to mniej prawdopodobne, gdyż zdobycie Kierni wymagało umiejętności wspinaczkowych;
podczas gdy płaski Samkowy Zwornik był wykorzystywany do celów pasterskich.
którego obecna nazwa jest dość ,,młoda'' i zdecydowanie nie wymyślona przez górali.
Być może zastąpiła ona nazwę dawniejszą, kto wie...
Choć to mniej prawdopodobne, gdyż zdobycie Kierni wymagało umiejętności wspinaczkowych;
podczas gdy płaski Samkowy Zwornik był wykorzystywany do celów pasterskich.
Trzeba by popytać wiekowych mieszkańców. A z tego co
ostatnio widać , ciężko o takich.
Sami tubylcy mówią: ,,Panie kochany, a kto to wie! Ja tu od
zawsze mieszkam i nie wiem jak się ta góra za oknami nazywa!
Może i to ,,tota'', a może to tamta...'' :D
No i druga sprawa, że nie ma już wiele takich rodzin pod
Tatrami, które żyją tam z dziada pradziada.
Jeśli już trafi się na takiego i pogada trochę, człowiek dowiaduje
się, że co drugi tutaj, to przyjezdny biznesmen.
Rozkwitło Zakopane i wsie okoliczne turystyką, od czasów
doktora Chałubińskiego i za jego chwalebną przyczyną.
Ale jakby się tak przyjrzeć głębiej...dochodzi się do wniosku, że i wtedy i dziś jest podobnie.
Ale jakby się tak przyjrzeć głębiej...dochodzi się do wniosku, że i wtedy i dziś jest podobnie.
Tam gdzie wtedy była ,, bida'', jest do dziś. A ci, których
było stać na wystawienie bogatszej izby dla turystów, zbijali majątek. Wiadomo
turysta nie wybrał okopconej, biednej izby, tylko bogatszą, dostatniejszą.
Biedak był i pozostał biedakiem.
Ci co nie mieli za co się wybić, nie mieli szans zaistnieć, ani pomnażać majątku. Czy dziś jest inaczej...?
Ci co nie mieli za co się wybić, nie mieli szans zaistnieć, ani pomnażać majątku. Czy dziś jest inaczej...?
Zapewne dawne ciężkie życie górali, wyrobiło w nich pazerność
na dutki. I niesie się to przez pokolenia.
Choć dziś mogliby już trochę odpuścić ;)
W końcu sporo się dorobili od czasów tej nędzy, która kazała gotować zielsko na zupę- bo tylko na to było stać.
Tamtych ciemnych, smutnych czasów nikt dziś nie pamięta i nie chce pamiętać.
Tamtych ciemnych, smutnych czasów nikt dziś nie pamięta i nie chce pamiętać.
A pazerność (choć wtedy wytłumaczalna, bo dziś już nie
bardzo...) jak była, tak została i zniechęca turystów .
Najlepszy przykład to Kasprowy Wierch i narciarstwo.
Ceny podniesiono na tyle, że wiele osób woli wybrać na swój cel Tatry Słowackie, lub nawet Alpy.
Ceny podniesiono na tyle, że wiele osób woli wybrać na swój cel Tatry Słowackie, lub nawet Alpy.
Trasy dłuższe, ceny porównywalne. Wniosek nasuwa się sam.
Dochodzimy do Polany Strążyskiej. Nasz szlak zmienia kolor
na czarny i odbija przez mostek- w prawą stronę.
Chcący odpocząć, mogą podejść ok. 100 m. do przodu, w
kierunku widocznych ław i drewnianego domku herbaciarni.
Menu wątpliwe, ale
może uda się znaleźć coś dla siebie.
Miałam tam kiedyś ochotę na jagody. Sprzedawane w wąskich, plastikowych kubeczkach .
Niezbyt dużo. ;)
Chętni mogą się skusić na szarlotkę.
Miałam tam kiedyś ochotę na jagody. Sprzedawane w wąskich, plastikowych kubeczkach .
Niezbyt dużo. ;)
Chętni mogą się skusić na szarlotkę.
Jest niezła.. minus za niewielkie porcje i drugi potężny
minus za kleks pseudośmietany w spreju.
Na polanie dawne szałasy pasterskie; dwa które przetrwały.
Niegdyś było ich znacznie więcej, a o kwitnącym wtedy pasterstwie świadczy dzisiejsza roślinność
w dolinie.
Przed szałasami spory głaz, tzw. Sfinks; uwieczniany dość często na zdjęciach.
Strążyska ma jednego niepodważalnego króla.
To oczywiście Giewont.
Jest jedynym najlepiej widocznym z tego miejsca szczytem.
Resztę kryje zieleń lasu.
Jak widać po zdjęciu, nie było przychylnej pogody tego dnia, a Rycerz miał swoje humory... ;)
Można oczywiście bryknąć do końca czerwonego szlaku
Niegdyś było ich znacznie więcej, a o kwitnącym wtedy pasterstwie świadczy dzisiejsza roślinność
w dolinie.
Przed szałasami spory głaz, tzw. Sfinks; uwieczniany dość często na zdjęciach.
Strążyska ma jednego niepodważalnego króla.
To oczywiście Giewont.
Jest jedynym najlepiej widocznym z tego miejsca szczytem.
Resztę kryje zieleń lasu.
Jak widać po zdjęciu, nie było przychylnej pogody tego dnia, a Rycerz miał swoje humory... ;)
Można oczywiście bryknąć do końca czerwonego szlaku
i
przedłużyć go o króciutki żółty odcinek- aż pod wodospad Siklawica.
Jeśli ktoś go jeszcze nie widział, to nawet nie wypada inaczej!
Jeśli ktoś go jeszcze nie widział, to nawet nie wypada inaczej!
Siklawica nie jest ani wysoka, ani potężna; ma ok. 20 m.
No trochę tej potęgi nabiera po ulewach i wiosennych roztopach.
Jednak jest to bardzo urokliwy wodospad.
Stojąc ponad progiem i patrząc z góry, można się nawet zdziwić, że to niepozorne rozlewisko
w Małej Dolince, stworzy taki efektowny ,,prysznic''. :D
Siklawicę otaczają wysokie skały i często trzeba czekać na swoją kolejkę do zrobienia zdjęcia.
Jednak jest to bardzo urokliwy wodospad.
Stojąc ponad progiem i patrząc z góry, można się nawet zdziwić, że to niepozorne rozlewisko
w Małej Dolince, stworzy taki efektowny ,,prysznic''. :D
Siklawicę otaczają wysokie skały i często trzeba czekać na swoją kolejkę do zrobienia zdjęcia.
Dojście do niej zajmie nam raptem 10 min., z polany.
Lepiej się nie śpieszyć, bo głazy którymi biegnie szlak- są
zawsze mokre i śliskie.
Siklawica to dziś
naturalna granica szlaku Doliną Strążyską.
A dawniej można było iść dalej- na górne piętra doliny, ponad skalisty próg z którego spada strumień, tworzący dwie kaskady wodospadu.
Tuż przed nim, po lewej, na otaczające dno dolinki skały, wspina się lekko zarastająca ścieżyna.
Przez nią rzucone w poprzek gałęzie drzew.
To wejście do Małej Dolinki.
Z niej wybiega żleb Warzecha- będący niegdyś najkrótszym wariantem wejścia na Giewont.
Z niej wybiega żleb Warzecha- będący niegdyś najkrótszym wariantem wejścia na Giewont.
W Małej Dolince, nie był to jedyny szlak. Krzyżowały się tam
co najmniej trzy podejścia.
Pierwszy wariant
biegł wspomnianym żlebem, ku przełęczy Bacug.
Istniała również możliwość podejścia Zachodem Pilotów, ponad
żlebem Kirkora.
Wspominałam o niej przy opisując trasę Doliną Białego, na Sarnią Skałę.
Wspominałam o niej przy opisując trasę Doliną Białego, na Sarnią Skałę.
(Przy okazji i sprzyjającym nastroju, spróbuję raz na jakiś
czas zrobić wpis
o starych trasach i miejscach zapomnianych.
Myślę, że podobnym mnie, maniakom górskim, przypadnie do gustu takowy post ;) )
o starych trasach i miejscach zapomnianych.
Myślę, że podobnym mnie, maniakom górskim, przypadnie do gustu takowy post ;) )
Ciekawa, efektowna trasa poniżej turni Małego Giewontu,
wyprowadzała na Giewoncką Przełęcz i tam łączyła się ze szlakiem biegnącym z
Grzybowca.
Trasa ta przysparzała sporo kłopotów TOPR-owi.
Brak znajomości jej przebiegu, próby skracania sobie drogi wchodzeniem bezpośrednio do zdradliwego żlebu, nieznajomość topografii Małego Giewontu- dla wielu skończyły się tragicznie.
W końcu zdecydowano o jej zamknięciu.
Trasa ta przysparzała sporo kłopotów TOPR-owi.
Brak znajomości jej przebiegu, próby skracania sobie drogi wchodzeniem bezpośrednio do zdradliwego żlebu, nieznajomość topografii Małego Giewontu- dla wielu skończyły się tragicznie.
W końcu zdecydowano o jej zamknięciu.
Kolejna perć biegła ku zachodowi, poprzez Dolinę Wielkiej
Równi i wznosiła się na Suchy Wierch, pod skałami Długiego Giewontu.
Wszystko zasnęło w mrokach przeszłości...
... wraz ze starym bacą grającym na gęślikach...
... wraz ze starym bacą grającym na gęślikach...
Zarosły wydeptane kierpcami ścieżyny.
Poprzecinały je powalone wiatrem i czasem- stare drzewa. :(
Przez jakiś czas północne ściany Giewontu pozostawały dostępne dla wspinaczy.
Zdobycie Rycerza majestatycznym i równie niebezpiecznym- żlebem Szczerby, to niewątpliwie jedno z najbardziej uznanych i honornych dokonań taternickich.
Dziś teren ten jest całkowicie zamknięty.
Poprzecinały je powalone wiatrem i czasem- stare drzewa. :(
Przez jakiś czas północne ściany Giewontu pozostawały dostępne dla wspinaczy.
Zdobycie Rycerza majestatycznym i równie niebezpiecznym- żlebem Szczerby, to niewątpliwie jedno z najbardziej uznanych i honornych dokonań taternickich.
Dziś teren ten jest całkowicie zamknięty.
Dumając i odpoczywając naprzeciw herbaciarni, przed sobą
mamy,
nieśmiało górującą ponad lasem, Sarnią Skałę.
Możemy oczywiście wybrać wschodnią gałąź Ścieżki nad Reglami i ruszyć w kierunku Czerwonej Przełęczy, Sarniej i Kalatówek.
Możemy oczywiście wybrać wschodnią gałąź Ścieżki nad Reglami i ruszyć w kierunku Czerwonej Przełęczy, Sarniej i Kalatówek.
Ale my już tam byliśmy ;)
Toteż trwając uparcie w swoich zamiarach, cofamy się te trzy minutki i wybieramy co prawda
Ścieżkę nad Reglami (szlak czarny), ale w kierunku przeciwnym.
Toteż trwając uparcie w swoich zamiarach, cofamy się te trzy minutki i wybieramy co prawda
Ścieżkę nad Reglami (szlak czarny), ale w kierunku przeciwnym.
Drewniany mostek przeprowadza nad ponad Strążyskim Potokiem,
a droga wiedzie wzdłuż nitki dopływu- Potoku Grzybowieckiego. Potoczek ten, w suche miesiące, zanika na
niektórych odcinkach. Ale zwykle przez pierwsze 300 m. podejścia, daje o sobie
znać, zraszając kamieniste podejście na tyle, że łatwo się poślizgnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz